Minęło już pół roku od czasu, kiedy nowy prezydent USA objął władzę nad aktywami świata atlantyckiego. Wielu już dostrzega, że cała pokojowa frazeologia nowego władcy Kapitolu, dzięki której pokonał swojego rywala, jest tylko teatralną grą. Nowe otwarcie USA to widoczna próba skupienia sił atlantyzmu na najważniejszych fundamentach władzy – skrajnym militaryzmie, przewadze informacyjno-technologicznej oraz kontroli finansowej całego świata. Dlatego też kadencja Trumpa nie zapowiada czasów pokoju i współpracy międzynarodowej, ale czas konfliktów, narastania napięcia międzynarodowego i pogłębionego wyzysku peryferiów przez amerykańskiego hegemona.
Negatywny wpływ prezydentury Trumpa zapewne dotknie także Polskę, gdzie nowa ekipa z Waszyngtonu przygotowuje nowe rozdanie polityczne, polegające na obsadzeniu kluczowych stanowisk politycznych wiernymi sobie kompradorami, zdolnymi bez wahania spełniać wszelkie polecenia Wielkiego Brata – w stopniu jeszcze większym niż dotychczasowi „kelnerzy”. Gwałtowność zmian, z jaką nowa ekipa Trumpa porządkuje polski światek polityczny, mówi nam, że nad Potomakiem szykowane są sprawy mogące w sposób kluczowy zmienić bezpieczeństwo Polski w Europie i na świecie. Oczywiście – na naszą niekorzyść.
Zakończona niedawno w Polsce kampania prezydencka ukazała wszystkim na jak na dłoni walkę obozów: europejskiego – koncentrującego się na współpracy kontynentalnej, oraz atlantyckiego – reprezentującego interesy amerykańsko-izraelskie, dążącego do wykorzystania sił i zasobów Polski wbrew jej interesom i położeniu geograficznemu.
W obozie żydowsko-amerykańskim ujawnił się – oprócz PiS i Konfederacji – także Grzegorz Braun ze swoją partią kanapową KKP, pomimo że wcześniej mocno podkreślał swoją antysystemowość, zarówno w czasie tzw. pandemii COVID, wojny na Ukrainie, jak i poprzez kontrolowane wypowiedzi antysemickie. Jednakże wybory 2025 pokazały wyraźnie, że pan Grzegorz zawsze był kontrolowanym wentylem bezpieczeństwa systemu, mającym na celu skupiać środowiska antysystemowe i zagospodarowywać niewygodne narracje w jednym ręku. Teatralne happeningi Brauna, takie jak pianowanie chanuki w Sejmie, manifestacyjne palenie czy zrywanie obcych flag, były wyuczonymi gestami teatralnymi, które pan Grzegorz praktykował już od czasów Pomarańczowej Alternatywy w 1988 roku we Wrocławiu. Pomógł mu w tym talent reżyserski i tradycje rodzinne. Przed drugą turą nie mógł już dalej grać niezależnego – na wyraźne polecenie swojego nadzorcy politycznego kazał dwukrotnie swoim zwolennikom głosować na kandydata Kaczyńskiego, podważając całkowicie swój antysystemowy mit i plując w twarz ludziom, którzy przez lata walczyli ze zniewoleniem maseczkowym i przymusem szczepień.
Oprócz Brauna – obóz atlantycki zaprezentował masę różnego planktonu politycznego, który wypełzł na powierzchnię z jakichś szczelin i zakamarków. Jakubiak, Bartoszewicz, Wach, Mentzen, Korwin, Stanowski – reprezentowali cząstkę odrębnej narracji, trochę różniących się środowisk, ale celowo zgrupowanych w jednym celu: przepchnięcia kandydata PiS, tak jak postanowiono nad Potomakiem. Wspólne działanie tej grupy było od razu widoczne i rozpoznawalne. Media Sakiewicza, finansowane z USA, Radio Maryja, agitacja Kościoła katolickiego, zakulisowe działania obcych ambasad – zrobiły swoje. Ale nawet to było za mało, a wynik wyborów nie jest do końca pewny – kandydat żydowsko-amerykański został przepchnięty dzięki machinacjom sądowym poprzez nieuznawany przez nikogo skład Sądu Najwyższego.
Nawrocki zatem obejmie prezydenturę w atmosferze skandalu i oskarżeń o oszustwa wyborcze. Jego przaśna fizjonomia i poprzednie skandale obyczajowe doskonale wpiszą się w to, co chcą uzyskać jego zewnętrzni kuratorzy – nowego Nikodema Dyzmę, w pełni dyspozycyjnego na polecenia.
Wybory pokazały także poważny kryzys partii europejskich – Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz formacji odwołujących się do narracji lewicowych. Nie jest to jednak kryzys fundamentalny, ale wolicjonalny. Liderzy tych partii byli przyzwyczajeni do działania według wytycznych otrzymywanych z ambasady przy ul. Pięknej oraz z Brukseli. Teraz jednakże, skoro ambasada wyznacza im rolę na ławce opozycji, wielu ciężko jest przeciwko temu zaprotestować i zrobić coś wbrew zaleceniom nowej amerykańskiej administracji – wybić się na niezależność.
Wielu w partiach europejskich jest pogubionych ideowo i narracyjnie. Przez lata nie konfrontowało zasysanych z USA ideologii z rzeczywistością europejską i w obecnej chwili, kiedy nowa administracja zrzuciła nałożoną przed wieloma laty maskę narracyjną, nie bardzo odnajdują się w tym, co jest politycznie poprawne, a co już nie do końca. Fałszywy klimatyzm, tzw. prawa LGBT, udawana tolerancja dla uchodźców miały na celu wyłącznie wywrócenie i przenicowanie tradycyjnych wartości europejskich i niewątpliwie były próbą sabotażu ideologicznego USA przeciwko Europie. Tak samo jak rozbijanie dotychczasowej współpracy energetycznej Zachodu i Wschodu Europy poprzez wysadzanie Nord Stream czy próby blokowania eksportu rosyjskiej ropy pod pretekstem, że to tzw. „brudna energia”.
Również europejska lewica nigdy nie była korporacyjno-establishmentowa, ale raczej nakierowana na walkę o prawa ludzi pracy. Stała się tak mocno „tęczowa” dopiero w ciągu ostatnich 20 lat – pod wpływem USA, zupełnie rozmijając się z wartościami postulowanymi niegdyś przez świat robotniczy. Jest fałszywą wydmuszką udającą coś, czym obecnie nie jest.
Innym problemem formacji europejskich są oczywiście agenci wpływu, którzy jak mogą, tak szkodzą wspólnej europejskiej – a więc i polskiej – sprawie. Taki Radosław Sikorski, którego rodzina jest ściśle amerykańska, nie daje żadnych gwarancji, że reprezentuje interesy nas wszystkich żyjących w Europie i powinien być jednak odsunięty, pomimo całego „charme”, jaki roztacza.
Kolejnym problemem jest funkcjonowanie partii zawieszonych wyłącznie w przestrzeni medialnej, bez fundamentów i struktur. Taka np. Polska 2050 i jej lider Hołownia – co oczywiste – będzie na siłę szukał porozumienia z obozem atlantyckim, pomimo wcześniejszych deklaracji i umów koalicyjnych. Zależy bowiem w 100% od swoich nadzorców zza Wielkiej Wody.
Jak powinny wyglądać pozycje europejskie, pokazuje wyraźnie polityka Węgier i Słowacji, których przywódcy – notabene raczej socjaldemokraci, a nie narodowcy – odrzucają fałszywą frazeologię będącą jeszcze w użyciu w polskim zaścianku, i robią doskonałe interesy handlując z Rosją i Europą bez większego skrępowania. Bo przecież nie są prezydentami USA, ale reprezentują własne kraje i własne interesy. Słowacja i Węgry nie pozwalają także na większy sabotaż w kwestiach ideologicznych. Czym grozi omamienie amerykańską fałszywą frazeologią, widzieliśmy w ostatnim roku rządów PiS w 2023, gdzie Morawiecki, blokując dostawy energii z Rosji, zlikwidował bezdurno większość polskiego wielkiego przemysłu – w tym perłę – Zakłady Azotowe w Puławach, ostatnie huty i kopalnie – uderzając w ten sposób w podstawy suwerenności gospodarczej Polski. Nie wspomnę nawet o tym, że to Morawiecki wdrożył w Polsce plan ostatecznej likwidacji polskich kopalni i elektrowni węglowych – wszystko oczywiście pod przykrywką „wartości narodowych” i z pełnym błogosławieństwem kleru katolickiego.
Pomimo wszystko, ci wszyscy, którzy mają Polskę jako swoją ojczyznę i tutaj, na tym terytorium, chcą żyć, pracować i wychowywać swoje dzieci, muszą myśleć, posługując się wartościami polskimi i – w dalszym ciągu – europejskimi. Tutaj bowiem, a nie w USA, są nasze domy, miejsca pracy, szkoły i szpitale. Tutaj mamy naszą historię i przyszłość – a nie gdzieś na antypodach. Geografia wyraźnie wskazuje nam, w jakim kierunku musimy podążać i gdzie są nasze priorytety. Leżymy w środku kontynentu europejskiego, na pięknej nizinie, zaopatrzeni w urodzajne ziemie i surowce mineralne. To położenie daje nam łatwość kontaktu z Europą, a przede wszystkim z naszymi wielkimi sąsiadami – Niemcami i Rosją. Są to kraje wielokrotnie mocniejsze od nas i możemy się bogacić wyłącznie utrzymując dobre, pokojowe stosunki i rozumiejąc wspólnotę interesów ekonomicznych.
Nasze interesy kłócą się fundamentalnie z celami USA i Wielkiej Brytanii, które to państwa chcą zrobić na naszych granicach żelazną kurtynę, izolując nas od kontaktów handlowych z Rosją i dalej z całą Azją. Dlatego realizując politykę nieeuropejską – atlantycką – narażamy się na nieprzychylność, a nawet wrogość naszych sąsiadów, co grozi wywróceniem polskiej państwowości.
Nasze interesy są w Europie, a nie w USA – to jest oczywiste dla każdego. Więc polski patriota nie powinien w żadnym wypadku wybierać partii, które wprost kontestują naszą europejską pozycję i są przedłużeniem zewnętrznych interesów – na przykład żydowsko-amerykańskich. Jest to bowiem sprzeczne z fundamentalnym bezpieczeństwem państwa. Chcąc przetrwać, musimy stale realizować własne cele w korelacji z naszymi sąsiadami – nie możemy być obcym wykidajłą na polecenie różnych koterii. Bo grozi to na przykład wciągnięciem nas do niepotrzebnej wojny.
Jak wyglądają państwa zdominowane i rozgrywane przez politykę atlantycką, widzimy na Bliskim Wschodzie oraz w najbliższym otoczeniu USA. Czy chcemy zostać drugą Palestyną, Libią, Irakiem, Somalią, czy też Gwatemalą? Europa, pomimo wszystko, to oaza spokoju i bezpieczeństwa – i niech tak pozostanie.
Dlatego polski patriota nie może popierać żadnych formacji atlantyckich typu PiS, Konfederacja, Braun i inne dziwolągi sterowane z obcych ambasad – to chyba oczywiste. Mające obecnie miejsce „kolorowe rewolucje”, uderzające w polskie służby i policję – przeprowadzane przez chuligana Bąkiewicza i obce ambasady – grożą katastrofą i trzeba zatrzymać tę anarchię. Z kolei trudno także pokładać nadzieję w partiach w rodzaju Platformy Obywatelskiej – w dużej części pogubionych ideologicznie i błądzących pomiędzy wartościami propolskimi a ideologią globalizmu, które nie potrafią oczyścić się z atlantyckiej patyny i usilnego naśladowania Zachodu.
Musimy wypracować własną drogę, własną reprezentację polityczną – na wzór Słowacji Roberta Fico – to rzecz oczywista. Przed kolejnymi wyborami musimy mieć własną polską, ale także europejską alternatywę. Bo inaczej siły atlantyckiego Mordoru zniszczą naszą piękną ojczyznę na zawsze.