Wykorzystanie stereotypów narodowych przez  PIS w walce o władzę.

Wielu ludzi, patrząc z perspektywy pięciu lat od roku 2015 – kiedy to partia PRAWO  I SPRAWIEDLIWOŚĆ zdobyła władzę na efekty rządzenia przeciera oczy ze zdumienia . To naprawdę to ugrupowanie, któremu powierzyliśmy władzę? Jat to się stało , że ludzie którym zaufaliśmy okazali się kimś zupełnie innym niż wydawało się to w roku 2015.

Gwarantowali opiekę na rodziną i dzieckiem, poszerzenie wolności gospodarczej, walkę o polskie interesy gospodarcze, wspieranie górnictwa i energetyki, poprawę działania służby zdrowia, zatrzymanie masowej migracji, praworządność.  Jednak po pięciu latach ich rządów efekty są odmienne od szumnych zapowiedzi.

 Dzieci rodzi się najmniej w historii. Fala zgonów zbiera obfite żniwo, następuje faktyczna depopulacja Polski.  Zamiast zapowiadanej wolności gospodarczej – niespotykane w historii represje , inwigilacja cyfrowa, prześwietlanie kont, drakońskie kary i  wprowadzenie zasady odpowiedzialności zbiorowej. Zamiast walki o polskie  interesy gospodarcze – wyprzedaż i likwidacja polskiego stanu posiadania w górnictwie, hutnictwie i energetyce, kupowanie surowców energetycznych zagranicą po cenach wielokrotnie wyższych niż te w Polsce . Widzimy niespotykana w historii falę masowej emigracji ze wschodu, która zalewa Polskie miasta i rozmiękcza zastane struktury społeczne. Dostrzegamy powolną śmierć polskiej armii i sprowadzenie wojsk okupacyjnych panoszących się w kraju.  Mamy cały czas przed oczami  zjawiska bezprzykładnej i bezkarnej korupcji w administracji państwowej i samorządowej.

Wydawałoby się ze te tak oczywiste fakty, które są ewidentnym dowodem sabotażu struktur społecznych i  podstaw egzystencji  ekonomicznej wzbudzą w ogóle Polaków oburzenie i protesty, które zmiotą klasę rządzącą i wyłonią nowe siły sanacyjne, które zaprowadzą w kraju ład i porządek.

Nic takiego się jednak nie dzieje. Nowi władcy Polski bowiem posiadają w swojej dyspozycji kadrę cyberterrorystów medialnych doskonale wyćwiczonych i doskonale zaopatrzonych finansowo. Wydaje się sadząc po stosowanych technikach , że nie jest to zaplecze krajowe, ale raczej zaciąg międzynarodowy, a nawet wielonarodowy. Nie można bowiem ludzi pokroju Brudzińskiego, Szydło, czy też Ziobro posądzać o większe wyrafinowanie umysłowe i zarządcze. Raczej wydaje się że są tylko tzw. „ słupami” za których to parawanem ktoś inny podejmuje decyzję i wydaje faktyczne polecenia. Rezultaty i rozkład korzyści pokazuje nam doskonale kierunki  sterownicze i proweniencję decydentów. Bo kto odnosi korzyść z rozkładu polskiej armii? Kto będzie sprzedawał energię elektryczną , jak zlikwidujemy bloki węglowe w kluczowych elektrowniach i elektrociepłowniach ? Komu zależy na maksymalnym podrożeniu kosztów działalności polskich przedsiębiorstw – poprzez maksymalizację podatków, opłat i cen energii? Wiemy jedno , na pewno nie Polakom.

Wydaje się że rzeczy tak oczywiste powinny od razu wzbudzić w Polakach wpojone od urodzenia  odruchy ostrożnościowe i reakcje mające na celu zapobieżenie tak ewidentnym zagrożeniom. Nie dzieje się tak jednak, gdyż społeczeństwo nie dysponuje nowoczesną obrona przed zagrożeniami informacyjnymi . W toczonej obecnie nowoczesnej i brutalnej wojnie informacyjnej społeczeństwo polskie jest bezbronne i ponosi porażkę za porażką. Służby, które powinny czuwać nad wolnością sfery informacyjnej sadząc po nikłych rezultatach ich działalności są raczej na tzw. „garnuszku” obcych decydentów. Społeczeństwo zatem bez jakiejkolwiek nawet próby obrony dostaje papkę informacyjną, która poprzez wytworzenie w świadomości masowej nowych normo typów pojęciowych akceptuje tak naprawdę – podświadomie – wrogie i niszczące działania na sobie samym.

Mechanizm kłamstwa – wykorzystanie stereotypów i mitów narodowych.

Każde społeczeństwo poprzez wieki trwania i rozwoju wywarza pewne normo typy zachowań będące sumą doświadczeń pochodu pokoleń. Te zapisane w pamięci schematy stają się stereotypami – mechanizmami upraszczającymi podejście poznawcze  większości społeczeństwa do skatalogowanych wcześniej zjawisk. To swoista ekonomika myślenia w gąszczu informacyjnym. Wybieramy i używamy to co nasza cywilizacja już poznała i zinterpretowała i zamiast samodzielnie podjąć trud, używamy tych klisz myślowych . Dzięki temu filtrujemy otaczająca rzeczywistość poprzez pryzmat stereotypów- zbudowanych już często przez naszych przodków i przyjmowanych przez nas jako oczywistość.

Stereotypy jako kalki umysłowe mogące tez wartościować  pozytywnie i negatywnie i przez to wywoływać emocje są ulubionym przedmiotem manipulacji wszelkiego rodzaju  speców od propagandy. Sakralizując konkretne stereotypy i uszczegóławiając buduje się mity narodowe dotyczące wydarzeń w historii i konkretnych osób.

Z uwagi na najważniejsze dla Polaków motywacje witalne i etyczne wydaje się, ze w Polsce  najsilniejsze były do tej pory trzy  stereotypy:

Stereotyp rycerski- czczący tego który w imię racji wyższych ryzykują swoją pozycje i majętność, ważne jest tutaj nie skuteczność ale same motywy działania, bezinteresowność, żołnierz walczący o dobrą sprawę, nawet niepotrzebnych i nieudanych powstań.

Stereotyp męczennika – ktoś kto cierpi i ginie za dobrą sprawę, nawet ci , którzy umierali za „sprawę” nawet jeżeli było to bezrozumne, bohaterowie powstań , żołnierze  niezłomni

Stereotyp awansu społecznego , uszlachcenia –człowiek który uzyskał awans społeczny nawet pomimo nieetycznej postawy, zarówno kiedyś , jak i teraz, każdy kto wybije się z nizin społecznych, wykorzystywano w PRL

Spośród wielu mitów narodowych najsilniejsze są chyba :

Mit wrogiego Niemca

Polaka – katolika

Zwycięstwa pod Grunwaldem

Zbrodni katyńskiej

Powstania Warszawskiego

Odsieczy Wiedeńskiej

Cudu nad Wisłą

Moim celem jest wykazanie jak te ścisłe polskie  stereotypy – dorobek i tradycja dziesiątków pokoleń Polaków , te tak ważne schematy spajające tożsamość narodową i będące wielką wartością dydaktyczną dla młodzieży zostały w sposób brutalny wykorzystane przez partię Jarosława Kaczyńskiego do zbudowania całkowicie fałszywego wizerunku w imię zdobycia pozaprawnej władzy.

Kaczyński nie mógł sięgnąć po idee postępu i nowoczesności, bo i on sam i jego otoczenie to ludzie słabo zorientowani we współczesnym świecie. Prawie nikt nie zna języka obcego a rzadko kto był gdzieś zagranicą, czy też organizował jakieś przedsiębiorstwo czy też organizację. To grupa byłych działaczy i związkowców o dosyć przypadkowych życiorysach, przeważnie życiowych rozbitków odwołujących się do jakiegoś etosu Solidarności, gdzie największym wyczynem było spanie na styropianie i spisanie przez policję. Nie jest to na pewno jakaś elita umysłowa, ale w większości ignoranci bez wykształcenia i pieniędzy- zatem doskonałe plastyczne tworzywo do ugniatania przez obce wywiady.

Kto wymyślił, aby zostali tzw. prawicą tego nie wiemy.  Jeszcze w 2006 -2008 roku byli raczej kojarzeni z tzw. lewicowym centrum. Prawicą był wówczas Andrzej Lepper z Samoobroną i Roman Giertych z LPR. Sam Kaczyński i jego ludzie byli znani z głosowań przeciwko polskim rodzinom, becikowemu, ulgom podatkowym dla wielodzietnych rodzin. Liderzy – Kaczyński , Macierewicz , Dornbaum wywodzący się z KOR – reprezentowali raczej środowisko Adama Michnika niż autentycznej narodowej prawicy wzywającej do poszanowania własności i dziedzictwa gospodarczego.

Partia Jarosława Kaczyńskie w dosyć krótkim czasie posługując się narodowymi stereotypami zdołała w świadomości społecznej wykasować swoje poprzednie lewicowe konotacje i wymyśleć – na pewno przy pomocy zewnętrznej język

Sakralizacja  katastrofy smoleńskiej.

I pewnie szybko zapomnielibyśmy o Kaczyńskim i jego środowisku gdyby nie katastrofa smoleńska, w której zginał najsłabszy chyba prezydent III RP – Lech Kaczyński .

Wówczas obserwujemy  transformację- zaplanowaną wcześniej zmianę lewicującego PIS na patię odwołującą się do prawicowej symboliki i próbującą zająć miejsce opróżnione przez LPR i Samoobronę. Niewątpliwie była to operacja zewnętrzna, świadczy o ty ogrom zaangażowanych środków medialnych jak je wysoki stopień profesjonalizmu nieznany wcześniej na polskim rynku. Ktoś z zewnątrz zaczął ugniatać PIS i robić zeń prawicę.

Smoleńsk odgrzał najsilniejszy polski stereotyp- stereotyp męczennika. Antoni Macierewicz i Kaczyński specjalnie prezentowali kto jako kogoś , kto nie zginał , ale kto „poległ” . Skoro „poległ” to trzeba było znaleźć wroga. Wykorzystano kolejny stereotyp- istniejącą cały czas fobię antyrosyjską. Stworzono nowy korelat- Lech Kaczyński poległ w walce z putinowskim reżimem. Próbujac sakralizować wypadek Lecha Kaczyńskiego cały czas odwoływano się do uświęconego już mitu masakry katyńskiej. Próbowano wmówić dosyć skutecznie Polakom , że to kolejna rosyjska zbrodnia, jak ta w 1940 roku. Kolejnym punktem była próba rozciągniecie tej „zbrodni” na polskich „popleczników” Putina, na obóz Platformy Obywatelskiej i jej przewodniczącego – Donalda Tuska. Wykorzystując istniejące w polskim społeczeństwie stereotypy rozróżnienia „swój- obcy”  aparat medialny PIS –będący elementem wykonawczym obcych służb –   starał się za wszelką cenę wpisać premiera Tuska w poczet narodowych zdrajców wykorzystując zmanipulowane zdjęcia. „Tusk to nowy Rzewuski, Platforma to nowa Targowica”. Adresatem tych korelatów byli z reguły ludzie najsłabiej wykształceni  ale i najliczniejsi w społeczeństwie, którzy w sferze poznawczej kierują się utartymi schematami stereotypów.  

Oczywiście specjaliści nadzorujący operację „smoleńską zadbali o każdy szczegół zgodnie z podstawowym kanonem skuteczności propagandy.

Jedna z podstawowych zasad tejże , jest zasada prawdziwości , tak aby komunikaty propagandowe były generalnie prawdopodobne, to znaczy aby socjo-masa ( społeczeństwo)  odkrywszy ich fałsz nie odrzuciła ich od razu blokując jednocześnie kanały informacyjne . Dlatego też posłużono się klasyczną techniką  techniką manipulacyjną – opierając się o tzw. autorytety.  Antoni Macierewicz powołał od razu  tzw. podkomisje do zbadania wypadku w Smoleńsku. W oczach szarego Kowalskiego wielogłos doktorów i profesorów zgromadzonych przez Macierewicza podważających zbadane wcześniej przez komisje pana Laska fakty stawiał się wiarygodny i podsycał rozniecone podejrzenia o generalnej „zdradzie” Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. To pobudzało emocje , bo tak właśnie  sterowano. Tego chciano. Emocje miały wyprzeć rozsądek i spowodować negatywne wartościowanie. Rządząca ekipa – miała być naznaczona najgorszym piętnem – zdrajców narodu. Bo jak nazwać kogoś kto spiskuje z obcym aby „zamordować”  prezydenta – patriotę?

Posłużono się kolejną dobrze znana zasadą socjotechnicznej skuteczności propagandy – zasadą masowości i długotrwałości. Już Gebbels mawiał, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane – staje się prawdą. Tak też postąpił Kaczyński organizując  przez parę lat tak zwane miesięcznice . Miały one na celu umasawianie i utrwalanie przekazu propagandowego. Bo skoro co miesiąc zbierają się jacyś ludzie i czegoś dopominają , to nie może być fałszem. A może to oni mają rację? Każdy, łatwo mógł rozpoznać wsłuchując się w treści przekazywana przez Jarosława Kaczyńskiego, że to wszystko tyko socjotechnika. Powtarzano co miesiąc te same zbitki słowne i ciągle „dążono do prawdy”. W umysłach społeczeństwa jednak rodziła się wątpliwość, co do wiarygodności obecnie rządzących i wzmagały negatywne emocje.

Aby utrwalić negatywny przekaz podprogowy konieczna była sakralizacja śmierci Lecha Kaczyńskiego. Zadbano o to już na samym początku. Pochówek musiał być dokonany w miejscu , które jest powszechnie uważane za narodowe mauzoleum- na Wawelu. To tutaj, w bliskości zwłok polskich królów i świętych  Lech Kaczyński  miał – w świadomości narodu -równać się z nimi. Kolejnym krokiem sakralizacji były inicjatywy upamiętniania Lecha Kaczyńskiego w przestrzeni publicznej i fundowanie pomników. Cel propagandowy był oczywisty –  nikt nie ma żadnych wątpliwości co do „heroiczności cnót” zmarłego prezydenta. I tak z człowieka przeciętnego i słabego urobiono mit męczeński równy dokonaniom Kościuszki czy tez Piłsudskiego. Ale to właśnie było potrzebne aby zdobyć władzę.

Równolegle posługując się stereotypem rycerskim budowano wizerunek Jarosław Kaczyńskiego, jako człowieka bez skazy, skromnego i prostego Hektora, który jest predystynowany do „zbawienia narodu”. Wykorzystano obecny w społeczeństwie polskim mit mesjanistyczny, kogoś , kto poświęcił siebie samego się dla dobra narodu. Cele tego przekazu były jasne. Jarosław Kaczyński – prosty i rycerski brat poległego w Smoleńsku prezydenta , ma naturalne prawo aby być jego następcą w dziele przewodniczenia narodowi.

Przejmowanie symboli narodowych.

POLAK -KATOLIK

Drogą wytyczona w Smoleńsku zaczęto sięgać po zawłaszczanie funkcjonujących w społeczeństwie najważniejszych mitów narodowych, tak aby nikt inny nie mógł ich wykorzystać, szczególnie ktoś inny z prawej strony.

Przede wszystkim sięgnięto po najsilniejszy z nich Polaka –katolika. Z dnia na dzień zaczęto się obnosić z nachalnym katolicyzmem i religijnością. Każdy miał wiedzieć , że Prawo i Sprawiedliwość to najwierniejszy legion katolicki w Polsce, a ich rodziny to wzory cnót. Doklejanie nowego wizerunku była dosyć groteskowe. Starzy kawalerowie posądzani o homoseksualizm – tacy jak Kaczyński, stare lewicujące panny – jak Pawłowska, przetykani gromadą rozwodników – Bielan, Kurski, Mariusz Antoni Kamiński, mieszali się z zatwardziałymi ateistami takimi jak Mariusz Kamiński, czy też trockistami takimi jak Antoni Macierewicz z KOR. Niezwykła menażeria lewicowa klęcząca karnie w kościele w świetle jupiterów to naprawdę niezwykły  widok. Dawni  hippisi tacy jak Kuchciński czy Ryszard „Pies” Terlecki z wytrzeszonymi oczami adorującymi Najświętszy sakrament robiły niewątpliwie wrażenie na wszystkich . Zaplanowane z pełną premedytacją „akcje religijne” odniosły powodzenie. W oczach ludzi akceptujących stereotyp Polaka –katolika- ludzi autentycznie religijnych zdołano urobić , że są jednymi z nich, że są ich reprezentantami. Systematycznie podawane bodźce o zaprogramowanej  treści w pełni zbudowały nowe korelaty w ich świadomości. Korelaty pożądane przez mocodawców zewnętrznych PIS.

ZOŁNIERZE WYKLĘCI

Alle i to było trochę za mało. Sięgnięto nawet po mit tzw. „żołnierzy wyklętych” – wydawało się że zupełnie sprzeczny ideowo z obozem Kaczyńskiego, który rodowodem  raczej wywodził się spośród dawnej komunizującej nomenklatury PZPR. Żołnierze Wykleci tak jak powstańcy styczniowy uosabiali najlepiej najsilniejszy polski stereotyp- żołnierza męczennika, który przelewa krew w jej obronie i ginie za swoje ideały. Zawłaszczanie zaczęło się już w czasie kampanii wyborczej w 2015 roku, kiedy wyraźnie zaczęto zabierać ten symbol Ruchowi Narodowemu – odwołującemu się do tradycji endecji i oddziałów NSZ. Apogeum był rok 2016 , kiedy z wielkim przepychem  pochowano Inkę Siedzikównę  i „Zagończyka” w Warszawie i oficjele PIS przez wszystkie przypadki odmieniali  wyrażenie „ Żołnierze Wykleci” kanibalizując ich wielkie dokonania i ofiarę w ludyczno-przaśnym przekazie medialnym. Każdy prawie członek partii rządzącej szukał na siłę pochodzenia w kręgach „ Żołnierzy Niezłomnych”. Poseł Tarczyński tak usilnie chciał być potomkiem Żołnierzy Wyklętych”, że wyszło na jaw że jego dziadek to prawdopodobnie szmalcownik, który wydawał Żydów za pieniądze.

Żołnierzy Niezłomnych wykorzystano bezceremonialnie w walce o władzę tak samo jak śmierć Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Nowi bohaterowi pompowani w świadomości Polaków mieli za zadanie wyłącznie windować w hierarchii wartościującej– jedynych  „strażników pamięci” z PIS w umysłach mas . To było naprawdę perfidne. Potomkowie ubeckiej nomenklatury, z której w dużej mierze składa się PIS posłużyli się śmiercią polskich żołnierzy raz jeszcze, jak ich przodkowie w 1945 – uzasadniając budowanie aparatu represji.

Stereotyp etniczny swój- obcy – i propagowanie zagrożenia niemieckiego i rosyjskiego.

Kategorie obcości i swojskości należą do podstawowych kategorii antropologicznych. Człowiek chcąc przetrwać w środowisku uczy się podstawowych mechanizmów pozwalających zachować życie i majątek. Najważniejsze to rozróżnienie: „swój- obcy”.  Obcego –  darzymy nieufnością i podejrzliwością. Nie ufamy także nadawy przez obcych komunikatom. Lata zaborów i wojen a później okupacji niemieckiej, a następnie dominacji rosyjskiej w okresie PRL wytworzyło w polskim społeczeństwie jeden z najsilniejszych stereotypów etnicznych kształtujących naszą tożsamość – syndrom zagrożenia niemieckiego i rosyjskiego. Nie bez przyczyny zresztą. W świadomości narodowej  elementami naszego kodu kulturowego są :  Oświęcim  i Katyń – symbole hekatomby narodu o silnym, negatywnym zabarwieniu emocjonalnym.

PIS od samego początku eksploatował stereotyp zagrożenia niemieckiego i rosyjskiego. Z jednej strony piętnując nim swoich przeciwników po lewej i prawej stronie sceny politycznej, Z drugiej – przedstawiając siebie jako jedyną instancję mogącą nas przed tym wyimaginowanym zagrożeniem obronić i wywalczyć należne nam odszkodowania za wieki krzywd. Epatowano stale przymiotnikiem „narodowy” odmienianym prze wszystkie przypadki.

 Aparat agresji medialnej PIS – TVP  os samego początku starał się dokleić do przeciwników politycznych negatywne kalki stereotypów. Tusk i Platforma Obywatelska to  „ zakamuflowana opcja niemiecka”., Konfederacja to „ ruskie onuce”. Przywołując stereotyp – Niemca okupanta i mordercy Polaków sięgnięto po najniższe schematy egzystencjalne mające połączyć przeciwników z negatywnymi emocjami  wytworzonymi historycznie. Tusk to „ niemiecki diabeł”, który za „ukradzione Polakom” niemieckie pieniądze będzie budował „fatalną niemiecką politykę multi- kulti”.  W przypadku Konfederacji „ ruskie onuce” to przedłużenie „ręki Moskwy”, która chce zniszczyć niezależność Polski.  Wszelkie kontakty i wywiady z rosyjskimi mediami przedstawicieli Konfederacji to „ewidentne symbole zdrady”.

Jednocześnie prestidigitatorzy z PIS epatowali społeczeństwo nierozliczonymi zbrodniami niemieckimi próbując poprzez wywoływanie fobii antyniemieckiej przykrywać klęski  w polityce krajowej i międzynarodowej. To bardzo wygodne narzędzie wykorzystywane jest od pięciu lat i w dalszym ciągu jest przydatne do sterowania zwłaszcza starszej generacji Polaków, którzy nie potrafią samodzielnie zdobywać informacji. Fobia wiążąca się z „niemieckim zagrożeniem jest tak silna emocjonalnie , że przykrywa wszelkie wpadki obozu rządzącego..

Stereotyp uszlachcenia- blokowanie awansu społecznego.

W celu jeszcze bardziej skutecznego oddziaływania i zmotywowania elektoratu ze wsi i małych miasteczek o niskim wykształceniu partia rządząca uruchomiła jeden  z najsilniejszych polskich stereotypów – stereotyp „blokowania uszlachcenia” tkwiący głęboko w świadomości społecznej od wielu pokoleń. Stereotyp ten był przed wiekami wykorzystywany prze zaborców. Polega on na tym, że istnieje „wroga” grupa społeczna – kasta, która sprzeciwia się awansowi społecznemu „dołów”. Aby uwolnić społeczeństwo i umożliwić awans należy ujawnić i zniszczyć tą grupę. Jednocześnie należy prezentować przykłady awansy zwykłych, prostych ludzi.

Kiedyś tą kastą , która blokowała „awans” była szlachta polska. Zatem zaborcy pokazując ja warstwom niższym jako hamulcowych i wsteczników zdołali wzbudzić przeciwko niej silne negatywne emocje na podłożu klasowym. Pamiętamy rabację galicyjską i postać Jakuba Szeli, mamy też w pamięci podburzanie przez urzędników galicyjskich chłopów ukraińskich, które skutkowało następnie  strasznymi mordami Polaków w Małopolsce Wschodniej. W pierwszych latach istnienia PRL władza kupowała sobie przychylność chłopów kradzieżą ziemi i majątku szlacheckiego i parcelacją tegoż na rzecz „skrzywdzonej ludności wiejskiej”  Ta grabież miała być  wynagrodzeniem dla chłopów za dziesięciolecia uciskania i blokowania awansu społecznego przez tzw. „kułaków”.  W XXI wieku stereotyp ten wykorzystuje  grupa o nazwie „Prawo i Sprawiedliwość” próbując podzielić Polaków w wyjątkowo perfidny i niski sposób.  Uderzono w najważniejsze , kluczowe  grupy społeczne i napiętnowano je jako wrogie reszce społeczeństwa „kasty”- w przedsiębiorców, w lekarzy i w sędziów. Cel ataku medialnego i nagonki dyfamacyjnej był oczywisty- miał usprawiedliwić w oczach ogółu skoncentrowaną akcję pozbawiania ich obecnej pozycji w społeczeństwie   – tzw. „rozkułaczanie” czytaj  – grabież ich praw a w konsekwencji majątku.

Najłatwiejszym celem byli przedsiębiorcy- zwielokrotniono obciążenia fiskalne pracy w ciągu 5 lat  o ponad  100%, pogorszono pozycję prawną względem aparatu urzędniczego, wymyślono dziesiątki nowych obciążeń, celowo utrzymywano chaos prawny, niepewność i dwuznaczność przepisów. Nakładano na nich dziesiątki nowych obowiązków. Starano się w szelki możliwy sposób poniżyć pracodawców w opinii ogółu używając najgorszych epitetów:  „złodziejów VAT, kasty, bogaczy, paskarzy, wyzyskiwaczy”. Dzięki negatywnej akcji dyfamacyjnej – posługującej się stereotypami- zdołano rozbroić wszelkie próby kontrakcji i walki przedsiębiorców o swoje prawa. Rząd Prawa i Sprawiedliwości został przedstawiany jako obrońca uciśnionych pracowników. Ich „obrona” usprawiedliwiała bezprzykładny ucisk i grabież fiskalną popełnianą na polskich przedsiębiorcach.

Gorzej poszło PIS z sędziami. Tutaj także opisywano z rozmachem sędziów jako „komunistyczną kastę” która blokuje reformę wymiaru sprawiedliwości. Aby usprawiedliwić planowane represje wobec sędziów na początek wymyśloną oczywiście akcję dyfamacyjną , mająca tak samo jak w wypadku przedsiębiorców- odczłowieczyć środowisko i wystawić je na zaplanowany wcześniej lincz medialny. Manipulując przekazem przedstawiano sędziów jako złodziei, pijaków, oszustów i element wysługujący się mafiom. Zaangażowano olbrzymie środki pochodzące ze spółek skarbu państwa ,aby jak najlepiej przekazać czarny pijar szaremu Kowalskiemu, który miał zakwestionować pozycje sędziów w społeczeństwie polskim i dać „zielone światło” do gruntownych zmian w palestrze polegających tak naprawdę do osadzenia swoimi nepotami najbardziej popłatnych stanowisk. Na szczęści nic PIS w większej mierze tutaj nie wyszło . Ciężko jest bowiem naprodukować partyjnych nuworyszy w tak elitarnej profesji . Sędziowie znaleźli się w dużej mierze  poza zasięgiem niszczenia PIS.

Przedstawione powyżej ewidentne przykłady sterowania zewnętrznego posługującego się wypracowanymi przez wieki polskim kodem kulturowym to tak naprawdę historia gruntownego rozpoznania wywiadowczego tożsamości naszego narodu  ale rozpoznania nie dokonanego przez polskie służby specjalne. Sposób wykorzystania polskiego kodu kulturowego przez struktury  władzy rządowej  świadczy o zewnętrznej inspiracji nakierowanie na obezwładnienie wrodzonych mechanizmów  obronnych i  próbę dezintegracji poszczególnych dziedzin życia, jak też najważniejszych grup społecznych. Stojąc z boku i obserwując to wszystko dochodzimy do bardzo smutnej konstatacji . Nie mamy żadnej skutecznej obrony kontrwywiadowczej przed zewnętrzną agresją w praktycznie w żadnej dziedzinie bytu narodowego. Każdy może z nami zrobić co chce i jak zechce. Obecna ekipa rządząca tak jak poprzednie realizuje wyłącznie obce cele geopolityczne zmierzające generalnie do gruntownego osłabienia polskiego stanu posiadania i rozbicia kulturowego  oraz dezintegracji  społecznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *