RYWALIZACJA OŚRODKÓW SIŁY NA ZIEMIACH POLSKICH
Od czasów wzrostu znaczenia Rosji w końcu wieku XVI związanego z umocnieniem lokalnego ośrodka siły nad Nadwołżem, Polska dostała się pod jego wpływ, który z każdym rokiem był coraz bardziej silniejszy. Od czasów wojny północnej, która doprowadziła do dalszego wzmocnienia władzy w imperium carów – Polska stała się protektoratem Rosji, a następnie po utracie niepodległości w 1795 roku prowincją Cesarstwa Rosyjskiego.
Innym ośrodkiem siły, który powstał się na zachodnich rubieżach Polski było państwo pruskie z dziedziczną dynastia Hohenzollernów, które konsolidowało swoją potęgę wojskową w wieku XVIII i które wzmocnione podbojami Fryderyka II zaczęło spoglądać na Polskę, jako na przestrzeń geograficzną, w której można by dalej ekspandować gospodarczo i militarnie.
Rozwój rosyjskiego i pruskiego ośrodka siły był możliwy tylko dlatego, że od końca XVI wieku osłabł polski ośrodek siły, a w XVII wieku praktycznie przestał istnieć. Rozpad scentralizowanego państwa polskiego na republiki magnackie stał się faktem już na początku XVII wieku. Poszczególne koterie czy tez dzielnice bardzo szybko stały się satelitami realnych, prawdziwych ośrodków siły – pruskiego i moskiewskiego – posiadających zaplecze militarne i finansowe i to one realizowały swoja politykę na ziemiach polskich. Dysponując nowoczesną armia i biurokracją nie dopuściły one do odrodzenia polskiego władztwa i do końca wieku XVIII zdołały rozparcelować ziemie polskie pomiędzy siebie.
Odrodzenie polskiego ośrodka siły w 1918 roku po 123 latach niewoli to wyniku chwilowego osłabienia zarówno moskiewskiego jak i pruskiego ośrodka siły. Było to wydarzenie bez precedensu, gdyż bardzo rzadko w historii ulegają destrukcji naraz rywalizujące ze sobą potężne imperia. Tak naprawę już od początku lat trzydziestych XX wieku obydwa ośrodki odradzały się militarnie i gospodarczo. Było tylko kwestia czasu, kiedy ich budowane z rozmachem potęgi zaczną ekspandować na zewnątrz, przede wszystkim na graniczące z nimi ziemie polskie. Stało się to po 21 latach niepodległości, w roku 1939. Wielokrotnie słabsza demograficznie i gospodarczo Polska stając samodzielnie do konfrontacji z oboma ośrodkami nie miała najmniejszych szans. Polski ośrodek siły przestał istnieć być może już na zawsze.
Zwycięzcą militarnym II Wojny Światowej w europejskim teatrze działań został Związek Sowiecki, którego hegemonia geograficznie oparła się aż o Łabę. Ziemie polskie pozbawione wieloetnicznych kresów zostały przesunięte na zachód i na północ, oparte o Bałtyk. Polska stawała się państwem etniczno jednorodnym. Szereg nowo pozyskanych miast Gdańsk, Szczecin, Opole, Wrocław zmieniał zupełnie oblicze Polski z kraju rolniczego na przemysłowy z otwartym na handel międzynarodowy dostępem do morza. Dla ZSRR Polska nie była żadną przestrzenią życiową do podboju, ale odległą prowincją i kraj niewątpliwie rozkwitał demograficznie i gospodarczo pod rosyjskim kloszem. Stworzono na bazie przejętych ziem przemysł ciężki i chemiczny, zelektryfikowano cały kraj, pierwszy raz w historii przeprowadzono reformę rolną i uwłaszczono chłopów. Sam fakt dominacji moskiewskiego ośrodka siły powodował brak rywalizacji zagranicznej na ziemiach polskich i dawał możliwość swobodnego planowania. Ukoronowaniem postępu gospodarczego i cywilizacyjnego były lata 70-te uwieńczone pasmem sukcesów w kulturze i sporcie.
Jednak imperium sowieckie pod wpływem ciosów zadawanych przez USA, zapaści demograficznej i gospodarczej upadło i musiało cofnąć się geograficznie aż do granic z początku XVII wieku. Polska jednak nie odzyskała wolności i nie stworzyła własnego autonomicznego ośrodka siły, chociaż była taka szansa. Kraj posiadał własne służby specjalne i mógł spróbować na ich bazie znaleźć swoje autonomiczne miejsce w świecie kapitalistycznym. Niestety, generał Jaruzelski nie miał w sobie tyle odwagi i samozaparcia, aby tego dokonać sam i wolał oddać kraj obcym koteriom za obietnice niekaralności.
Od końca lat 90 tych Polska uległa zewnętrznej przemocy anglosaskiej i niemieckiej realizowanej pod płaszczykiem przemian w duchu neoliberalnym. Nastąpiła wroga penetracja polskiego rynku. Tak naprawdę zewnętrzne ośrodki kupowały dawnych polskich konkurentów lub likwidowały je pod byle pretekstem. Przedsiębiorstwa państwowe bez pieniędzy i know-how, duszone popiwkiem ginęły jedne po drugim. Jednak pomimo tej agresji narzuconej głównie z zewnętrz polskie podmioty powstałe w wyniku uwolnienia gospodarki w 1989 zdołały powodzeniem wypełnić lukę przemysłową powstałą po rozpadzie komunizmu.
WOJNA INFORMACYJNA NA TERENIE POLSKI
Od chwili rozpadu ZSRR w 1989 na terenie Polski trwa totalna wojna informacyjna, której celem są umysły Polaków. Wojnę informacyjna prowadzą zainteresowane ośrodki siły – przede wszystkim Niemcy, dla których Polska jest wymarzonym rynkiem zbytu eksportowego oraz zapleczem ludnościowym i żywnościowym, a ostatnio także surowcowym (rewindykacja polskiego węgla). Są też inne ośrodki, już wspomniana Rosja, są Stany Zjednoczone, na pewno Izrael i Ukraina
Jednak rozpatrując bieg polskich spraw trzeba brać pod uwagę, że od trzydziestu lat najbardziej zainteresowani we wpływie na polskie umysły są właśnie Niemcy. To one zainwestowały największy kapitał w przejecie polskiego handlu, banków i przedsiębiorstw przemysłowo – usługowych, mediów komercyjnych, portali informacyjnych etc. Im najbardziej zależy na ochronie status quo i niezakłóconej wymianie handlowej. USA natomiast nie ma żadnych ważniejszych ekonomicznych interesów w Polsce, nasz kraj interesuje ich wyłącznie ze względów geopolitycznych, jako bastion przeciwko Rosji i Chinom. Inne kraje koncentrują się na doraźnych działaniach operacyjnych.
Dlatego tez próbując dociec istoty najważniejszych wydarzeń w Polsce musimy zawsze brać pod uwagę wpływ niemieckiego ośrodka siły, – który w większości spraw jest decydujący. Ogrom niemieckich inwestycji w Polsce jest chroniony zarówno przez służby specjalne, jak i media, które tworzą przyjazną otulinę propagandową.
Celem najbardziej aktywnych na terenie polski służb niemieckich są też działania dywersyjno sabotażowe zarówno w wymiarze energetycznym, jak i informacyjnym. Dywersja informacyjna skupia się na dwóch głównych celach:
- Polaryzacji wewnętrznej społeczeństwa polskiego – ( rozbicie wewnętrzne)
- Izolacji zewnętrznej państwa. ( Uniemożliwienie obcych sojuszy)
Istnieje również wiele celów pobocznych, takich jak budowanie przyjaznego stosunku Polaków do Niemców, wybielanie niemieckich zbrodni wojennych, wyższe pozycjonowanie towarów wyprodukowanych w Niemczech etc.
KATASTROFA SMOLEŃSKA TO HYBRYDOWE STARCIE INFORMACYJNE
Dość długi wstęp był niezbędny, aby nakreślić pobieżnie tło geopolityczne to dla głównej tezy autora, który sytuuje wypadek w Smoleńsku w dniu 10.04.2010, jako starcie hybrydowe o charakterze informacyjnym. Autor uważa, że głównym rezultatem zdarzeń w dniu 10..04.2010 była realizacja pogłębienia izolacji państwa polskiego od Rosji i zapobieżenia przez Niemcy rysującym się próbom normalizacji stosunków polsko rosyjskich.
Adresatem działań hybrydowych była zbiorowa świadomość Polaków. Metody wykorzystane w tej operacji miały się odwoływać do głęboko zakorzenionych stereotypów w społeczeństwie a szczególnie do zagrożenia rosyjskiego, której symbolem jest zbrodnia katyńska.
POWRÓT ROSJI DO RYWALIZACJI w EUROPIE ŚRODKOWEJ i PRÓBY PRZEWYCIĘŻENIA IZOLACJI
Słabość rosyjskiego ośrodka siły trwała około 10 lat. Z chwilą wyboru Władimira Putina w roku 2000 na prezydenta Rosji, rosyjski ośrodek siły odzyskał wewnętrzną autonomię działań. Rozpoczęła się powolna konsolidacja aktywów państwa, w wielu sferach: militarnej, ekonomicznej, kulturalnej oraz odbudowa pozycji na zewnątrz. Rosjanie też, jako pierwsi zainicjowali próby zbliżenia z Polską i rozwiązanie niezałatwionych wcześniej spraw związanych głównie z gospodarką, jak i z pamięcią historyczną. 28 lipca 2000 r. w ramach obchodów 60-tej rocznicy zbrodni katyńskiej został otwarty i poświęcony Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu. W uroczystościach wzięli udział premier Polski Jerzy Buzek oraz wicepremier Rosji Wiktor Christienko. Po wyborach nowy polski rząd Leszka Millera rozpoczął ożywiony dialog z Moskwą, który zaowocował wizytą prezydenta Władimira Putina w 2002 roku. Powołano polsko rosyjską radę biznesu, podpisano wiele umów gospodarczych. Nastąpiło odprężenie w wielu dziedzinach. Niestety będąca w orbicie NATO od roku 1998 Polska była coraz mniej samosterowna. Ujawniło się to jaskrawie podczas konfliktu w Serbii w 1999 oraz tzw. ataku na WTC we wrześniu 2001 roku. Polskie poparcie na dla ataku NATO na Serbię broniącą swojej integralności terytorialnej, oraz późniejszy udział w zbrodniczej agresji na Irak i Afganistan było sprzeczne z żywotnymi celami polskiej polityki i podważało cały polski etos budowany walkami i martyrologią narodu w czasie II Wojny Światowej. Potencjalni partnerzy otrzymali wyraźny sygnał, że Polska nie decyduje już sama o swojej armii i sojuszach. Wypełnia tylko polecenia rzeczywistych zewnętrznych ośrodków siły.
Wejście do Unii Europejskiej w 2004 roku to kolejny etap ubezwłasnowolnienia Polski. Tym razem w wymiarze gospodarczym. Kluczowe decyzje zarządcze przeszły do niemieckiego ośrodka siły. Władze rosyjskie na początku nie do końca dobrze rozumiały nową rolę Polski w Europie i próbowały jeszcze zawierać z Polską jakieś ustalenia, np. w kwestii rurociągu Jamał II, ale nie miało to większego sensu i szybko się wyjaśniło, że w kwestiach strategicznych od 2004 na obszarze Mitteleuropy decyduje wyłącznie Berlin i bez jego zgody nie jest możliwa żadna poważniejsza inwestycja. Wszystkie ważne działania omawiano już bezpośrednio bez polskiego wasala. Dlatego np. sprzedaż gazu do Europy Zachodniej ( Nord Stream) mógł mieć miejsce tylko przy zgodzie i pod bezpośrednią kontrolą Niemiec. Inaczej rurociągi nigdy by nie powstały.
Lata rządów PIS 2005-2007 to dramatyczne pogorszenie stosunków polsko rosyjskich. Beznadziejna „twarda polityka” historyczna braci Kaczyńskich i wyolbrzymianie dawno nieistotnych kwestii sprzed 60 lat zakończyła się kolejnym porozumieniem niemiecko-rosyjskim i embargiem na polskie mięso i żywność. Polacy tracili rynek rosyjski, a na ich miejsce wchodziły produkty niemieckie. Oznaczało to dramat setek polskich zakładów przetwórczych oraz sadowników. Nie sposób tutaj wymienić wielu innych fatalnych posunięć Lecha i Jarosława Kaczyńskich izolujących Polskę od Rosji – Gruzja i poparcie Saakaszwilego, wsparcie dla nacjonalisty Juszczenki, budowa tarczy antyrakietowej. Ich wspólnym mianownikiem było człapanie w rydwanie obcych interesów najczęściej sprzecznych z polską racja stanu.
Nowy rząd Donalda Tuska, jako jedno na najważniejszych celów postawił sobie poprawę stosunków z Rosją. Już w 2008 osiągnięto zniesienie przez Rosję embarga na polską żywność. 1 września 2009 na Westerplatte miały miejsce obchody rozpoczęcia II wojny światowej, na których pojawił się rosyjski premier Władimir Putin. Wystosował on list do Polaków, w którym pisał o współpracy i pojednaniu. Powołano komisję do spraw trudnych, wznowiono kontakty szefów sztabów sił zbrojnych Polski i Rosji, rozpoczęto intensywną współpracę transgraniczną.
7 kwietnia 2010 w czasie wizyty s Smoleńsku premier Rosji Władimir Putin w obecności premiera Tuska przeprosił Polaków za mord w Katyniu i wezwał do obustronnego pojednania.
W 2010 opublikowano odtajnione dokumenty w sprawie katyńskiej. Na spotkaniu Miedwiediew-Komorowski prezydent Rosji przekazał stronie polskiej część (67 tomów) dokumentów na temat Katynia. 26 listopada rosyjska Duma przyjęła historyczną uchwałę „O tragedii katyńskiej i jej ofiarach”, uznając zbrodnię katyńską za zbrodnię reżimu stalinowskiego. Dwa tygodnie później miała miejsce wizyta prezydenta Rosji w Warszawie. Była to pierwsza wizyta rosyjskiej głowy państwa od 9 lat.
Donald Tusk, już w czasie wizyty w Moskwie (8 lutego 2008 r.) zapowiedział reaktywowanie festiwalu muzyki rosyjskiej w Zielonej Górze (był on organizowany w latach 2008–2013), który nawiązywał do festiwalu piosenki radzieckiej, odbywającego się w tym samym mieście w latach 1965–1989. Przykładem wyraźnego ocieplenia były również plany przeprowadzenia Roku Rosji w Polsce i Roku Polski w Rosji, którym miał być rok 2015.
17 sierpnia 2012 Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I oraz przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik podpisali wspólnie na Zamku Królewskim w Warszawie przesłanie obu Kościołów, katolickiego i prawosławnego, wzywające do polsko-rosyjskiego pojednania.
Bardzo udana polityka wschodnia Donalda Tuska -przezwyciężenie zaszłości historycznych i zbudowanie normalnych relacji dobrosąsiedzkich z Rosją na wielu płaszczyznach wzmocniły pozycję Polski a jego samego wywindowały do grona najbardziej prestiżowych polityków w Europie. Lecz na horyzoncie zbierały się czarne chmury. Tkwiąca w zależności politycznej i ekonomicznej od Niemiec i USA i będąca ich satelitą Polska nie mogła prowadzić samodzielnej polityki. W momencie przymusowej polaryzacji ( konfliktu) – musiała się opowiedzieć po jednej ze stron, tak jak inne kraje – marionetki z Europy Wschodniej. Chwilą polaryzacji był przewrót neobanderowski na Majdanie. Tusk przygnieciony brzemieniem zdarzeń, musiał się opowiedzieć po stronie „uciemiężonych” Ukraińców a przeciwko Rosji, całkowicie przekreślając siedem lat bardzo dobrej polityki wschodniej. Do głosu wróciła stara retoryka izolacji i sankcji pod dyktando Niemiec i USA.
CO ZDARZYŁO SIĘ W SMOLEŃSKU 10 KWIETNIA 2010 ROKU.
Wcześniejszy rozdział opisujący rosyjskie próby przezwyciężenia impasu w relacjach z Polska był niezbędny, aby wykazać ciągłość polityki prowadzonej w Federacji Rosyjskiej. Rosjanie cały czas próbowali pozamykać trudne strawy historyczne związane z okresem stalinizmu i PRL oraz otworzyć się na współpracę gospodarczą – szczególnie w latach 2007-2014. Nie było tutaj jakiś zwrotów sytuacyjnych, obrano stały kierunek na deeskalację i kontynuowano go aż do dramatycznych wydarzeń na Majdanie w 2014 roku.
Dlatego wypadek polskiego samolotu TU -154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim z kwietnia 2010 w żaden sposób nie da się dopasować do toru prowadzonej przez Rosję polityki. Przeciwnie, był on jaskrawo sprzeczny z tym, co Rosja chciała osiągnąć w relacjach z Polską. Uderzał on, bowiem przede wszystkim w najważniejszą rzecz – pojednanie polsko rosyjskie, które dokonało się w Katyniu w dniu 7 kwietnia 2010 roku, zaledwie trzy dni wcześniej, a które to, jak się wydaje, było najważniejszym celem rosyjskiej polityki w relacjach z Polską. Przebaczenie dokonane na grobach katyńskich oznaczało zamknięcie najgorszego etapu stosunków polsko rosyjskich i możliwość budowania normalnych relacji. To było wielkie, historyczne osiągnięcie obu stron.
Wypadek z dnia 10 kwietnia 2010 można też odczytywać, jako błyskawiczny kontratak ze strony kogoś, który nie chciał polsko-rosyjskiej normalizacji. Głosy pojednania z 7 kwietnia miały zastąpić demony nienawiści wydawałoby się, że już na zawsze odpędzone. „Polski prezydent zginał w Katyniu”, „znowu ten Katyń, znowu te niewinne ofiary”, „to zrobili na pewno jak zawsze Rosjanie”– takie narracje miały zniweczyć dotychczasowy wysiłek obu stron. Wrogie pojednaniu siły rozpętały potężną kampanię dezinformacji korzystając z utrwalonego w świadomości Polaków stereotypu zagrożenia rosyjskiego.
Badając źródła rozpowszechniania tych dezinformacji bardzo łatwo jest zlokalizować te grupy, które były najbardziej zainteresowane w odgrzewaniu starych stereotypów i torpedowaniem polskiej polityki na wschodzie i którym tak naprawdę najbardziej zależało na katastrofie, bo dzięki niej osiągali określone korzyści polityczne.
Najbardziej jak się wydaje sterowaniem narracji o katastrofie były zainteresowane Niemcy. Dowodów na to twierdzenie jest wiele. To BND przecież– niemieckie służby wywiadowcze podsunęły dziennikarzowi śledczemu Jurgenowi Rothowi tzw. „raport BND”, według którego to oficer FSB ( z Rosji) miał na polecenie polskiego polityka o inicjale T. podłożyć bombę w prezydenckim Tupolewie przed lotem do Smoleńska.
„Możliwym wyjaśnieniem przyczyny katastrofy Tu-154 z 10.04.2010 roku w Smoleńsku jest wysoce prawdopodobny zamach przy użyciu materiałów wybuchowych, przeprowadzony przez odział FSB/Połtawa pod dowództwem generała Jurija Desinowa/Moskwa. Zostało to potwierdzone przez wysokiej rangi źródło wewnątrz polskiej ambasady w K. (nazwa zakreślona), Roberta (nazwisko zakreślone). Robert (nazwisko zakreślone) w czasie sporządzania raportu przez (funkcja zaczerniona) był pułkownikiem polskiego wywiadu wojskowego, czyli zna bardzo dobrze wewnętrzne życie tej służby. Zgodnie z opisem Roberta (nazwisko zaczernione) zlecenie dotyczące przeprowadzenia zamachu na Tu-154 pochodziło bezpośrednio od (funkcja zaczerniona) T. (nazwisko wysokiej rangi polskiego polityka zaczernione) do Desinowa. Nie udało się ustalić, gdzie i kiedy do tego doszło”
Później Jurgen Roth w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” stwierdził, że raport mógł być nieprawdziwy, a jego przekazanie było manipulacją niemieckiego wywiadu. Oczywiście niewykluczone, że cała historia opisana w dokumencie jest fałszerstwem, celową akcją dezinformacyjną BND. Zresztą w książce wcale nie twierdzę, że zawarte w raporcie wydarzenia miały miejsce. Nie zmienia to jednak faktu, że sam raport istnieje – mówił w „GPC” niemiecki dziennikarz śledczy.
To, co napisał Roth pokrywa się z mailem wysłanym 12 lipca 2010 r przez Klausa Herbsta z Zakonu św. Łazarza wykorzystywanego przez BND, jako przykrywka do prowadzenia działalności agenturalnej. Mail został wysłany do ambasady Niemiec w Kijowie i do współbraci lazarystów.
Powstaje pytanie, dlaczego BND już po dwóch miesiącach robił wszystko, aby nakierować uwagę opinii publicznej w kierunku wersji o zamachu, którego miał dopuścić się premier Tusk we współpracy z Rosjanami. Przecież Tusk uchodził za pupila kanclerz Merkel? Dlaczego Niemcy chcieli się go wyeliminować oskarżeniami o wspólnictwo w zamachu najpierw nieoficjalnymi przeciekami poprzez Herbsta a potem wprost zaatakowali podsuwając lipny `raport Rothowi? Czy chodziło o skuteczność Tuska w prowadzeniu polsko rosyjskiej polityki, której rząd w Belinie sobie nie życzył? Bo jakie inne mogły być powody tak wyraźnych interwencji BND uderzających bezpośrednio w premiera, a dotyczące Rosji?
Oprócz BND narracjami smoleńskimi najbardziej interesowali się oczywiście Amerykanie, ale w dosyć ograniczonym stopniu. Na początku – nie bezpośrednio, ale poprzez swoich akolitów politycznych w Polsce – obóz partii Prawo i Sprawiedliwość, a szczególnie Antoniego Macierewicza, który już w lipcu 2010 wysnuł oskarżenie o zamachu ze strony rosyjskiej. Macierewicz stworzył komisję zrzeszającą posłów PIS, która miała za zadanie kontestować oficjalne ustalenia rządowej komisji do spraw wypadków lotniczych Jerzego Millera i wykorzystując śmierć swoich klubowych kolegów stworzyć tzw. „taran propagandowy” w świądowości społeczeństwa, które miało się odwrócić od władzy. W komisji Macierewicza o dziwo jedynymi ekspertami byli Amerykanie polskiego pochodzenia z USA, gdyż nikt z poważnych polskich naukowców nie chciał się podjąć roli wykidajły i propagandysty. Dla każdego bowiem „kocopoły” wytwarzane przez tzw. komisję Macierewicza degradowały w środowisku naukowym. Ciekawostką jest, że wspomniany wcześniej Jurgen Roth – będący, jak wiemy tubą rezonansową BND wielokrotnie spotykał się z Macierewiczem przed napisaniem swojej książki. Nic wiec dziwnego, że ustalenia komisji Macierewicza były zbieżne z narracją BND. To Donald Tusk miał zlecić zabójstwo Lecha Kaczyńskiego we współpracy z Rosjanami, którzy podczas remontu TU- podłożyli bombę i uruchomili jej wybuch właśnie 10 kwietnia 2010. Pseudonaukowe narracje były wspomagane przez tzw. miesięcznice, na których Jarosław Kaczyński zapowiadał, że ujawni „całą prawdę” o katastrofie w Smoleńsku. Oczywiście jedynym celem tych działań było wytworzenie w świadomości Polaków przekonania, że ci, którzy zginęli w Smoleńsku zostali zamordowani naprawdę przez Donalda Tuska i Rosjan. Jarosław Kaczyński brutalnie grał na trupie swojego brata w walce o władzę. Nie miał żadnych tutaj zahamowań natury etycznej. Poza grupa ekspercką Macierewicza Amerykanie nigdy nie zabrali bezpośrednio głosu w dyskusji o Smoleńsku a materiały, które przekazali potwierdzały tezę o katastrofie.
HIPOTEZY O ZAMACHU
Aby wykluczyć bzdurne hipotezy o tzw. „ zamachu” należy podkreślić, że w ówczesnym czasie główne ośrodki siły działające na terenie polski nie były zainteresowane eliminacją Lecha Kaczyńskiego i to w sposób gwałtowny.
Politykę Rosji w stosunku przedstawiliśmy powyżej, była ona konsekwentna i spójna. Jej głównym celem było przezwyciężenie zaszłości historycznych, tak mocno artykułowanych przez kolejne polskie rządy. I gdyby nie Smoleńsk -polityka ta odniosłaby pełne powodzenie. Strona rosyjska wiedziała o fatalnych sondażach przedwyborczych urzędującego prezydenta Polski, i poczekałaby na negatywny dla Lecha Kaczyńskiego wynik starcia wyborczego. Na pewno Moskwa nie chciałaby jakiś gwałtownych rozwiązań i powrotu demonów z przeszłości – np.: drugiego Katynia. To pewnik, gdyż oznaczałoby to klęskę jej dotychczasowej polityki.
Jeżeli chodzi o USA, to lata 2009-2012 były epoką odwilży i resetu w stosunkach z Rosją. Obama pragnął ze względu na zaangażowanie w Afganistanie i Iraku porozumienia ze Wschodem i Europą Zachodnią. Co oznaczało, że to, co obiecał Europie Wschodniej jego poprzednik G.W. Bush – Obama musiał odebrać. Już 17 września 2009 r. na rocznicę paktu Ribbentrop – Mołotow władze w Warszawie zostały oficjalnie poinformowane o zmianie geostrategicznych planów Wielkiego Brata. Administracja Obamy zrezygnowała z instalowania w naszym kraju bazy pocisków przechwytujących w Redzikowie.
„Reset” w stosunkach z Moskwą doprowadził do podpisania 8 kwietnia 2010 r. nowego dokumentu START, poważnie zmniejszającego limit amerykańskich i rosyjskich głowic jądrowych. Interesy Stanów Zjednoczonych związane z Rosją – to były także możliwości dalszego wykorzystania rosyjskiej (poradzieckiej) przestrzeni powietrznej i lądowej do transportu dostaw przeznaczonych dla zachodnich sił sojuszniczych stacjonujących w Afganistanie. Tego rodzaju pomoc logistyczna była niemal warunkiem sine qua non powodzenia misji NATO/Amerykanów.
Dlatego też strona amerykańska eliminowała kosztem Europy Wschodniej główną płaszczyznę sporu z Rosją, zyskując w zamian nadzieję na rosyjskie wsparcie w Afganistanie oraz pomoc w uporaniu się z irańskim „zagrożeniem” nuklearnym.
Na pewno Amerykanie nie byli wówczas zainteresowani dokładaniem Rosji problemów z polskim prezydentem Kaczyńskim. Pomimo, że relacje z Obama się oziębiły, Polska była cały czas jednym z najważniejszych parterów USA w Afganistanie I Iraku. Poza tym obóz Prawa i Sprawiedliwości, którego liderem był Lech Kaczyński jest skrajnie proamerykański i proizraelski. Nie sposób nawet przypuszczać, że Amerykanie pozbawialiby się tak ważnego atutu jak on w rozgrywkach politycznych na tzw. Międzymorzu. Dlatego nie można brać poważnie hipotezy, że mógłby to być jakaś akcja wywiadu USA. Po co osłabiać bowiem swoje pozycje, jak się nie musi?
Nie sposób także oskarżać także Niemiec o sprowokowanie katastrofy. Lech Kaczyński ze swoją fobią antyrosyjską był największym hamulcowym w naprawie polsko- rosyjskich stosunków i pozbawianie się takiego „izolatora” osłabiałoby realizację głównych celów polityki niemieckiej wobec Polski. Pamiętamy, jak Lech Kaczyński torpedował wezwania Władimira Putina do pojednania wygłoszone 1 września 2009 na Westerplatte. Zamiast o wzajemnym przebaczeniu polski prezydent zaczął wypominać rosyjski „imperializm”, Katyń i wspominać o Gruzinach. Pamiętamy wcześniej jego tragiczną eskapadę do Gruzji w 2008 roku, aby ratować skórę proamerykańskiego prezydenta Saakaszwilego, który sam napadł na Osetię Południową, a pokonany próbował zrobić z siebie ofiarę rosyjskiej agresji. To Lech Kaczyński także rozpętał kult tzw. żołnierzy wyklętych z uwagi na jego antyrosyjskie oblicze. Również Lech Kaczyński w 2009 roku podpisał Traktat Lizboński, w którym Polska rezygnowała ze swej suwerenności na rzecz Unii Europejskiej, czyli nowej odsłony Rzeszy Niemieckiej. Był to bardzo ważny krok w realizacji starych koncepcji Mitteleuropy i haushoferowskiego lebensraumu. Dlatego też, nie sposób podejrzewać Niemców o chęć fizycznej eliminacji tak dobrego realizatora proniemieckiej polityki na Wschodzie, jakim był Lech Kaczyński.
POSDUMOWANIE
Jak już powyżej podkreślono nie wydaje się, aby któryś z ośrodków siły kontrolujących obszar Polski w 2010 był zainteresowany w przeprowadzeniu energetycznego zamachu na urzędującego prezydenta. Nie można w żaden sposób tego uzasadnić potrzebami bieżącej bądź długofalowej polityki. Raczej wszystkim odpowiadała status quo i to, co robił Lech Kaczyński, czyli stopniowe osłabianie polskiej suwerenności, ślepą wierność proatlantycką, izolację Polski od Wschodu i coraz większe uzależnienie gospodarki i polityki od niemieckiego ośrodka siły. Rosjanie raczej koncentrowali się na współpracy premierem Tuskiem próbując trochę balansować swoją politykę względem Niemiec.
Wypadek zaś i przypadkowa śmierć prezydenta w Smoleńsku została szybko zagospodarowanie przez niemiecki ośrodek siły, który sprawnie rozniecił w społeczeństwie polskim resentymenty antyrosyjskie cały czas podkręcając temperaturę sporu politycznego. Jak wcześniej wykazano to Niemcy były najbardziej zainteresowane, aby wypadek Lecha Kaczyńskiego wykorzystać, jako narzędzie realizacji swojej polityki w Polsce. Pracowały nad tym ich służby specjalne, pomagały tez media. Udało się im skutecznie spolaryzować polską scenę polityczną w stopniu wcześniej niespotykanym. Niewątpliwie to ich pudłem rezonansowym a nie Amerykanów był Antoni Macierewicz, który bzdurne teorie o zamachu smoleńskim przekuł z pomocą atlantyckich przyjaciół na rydwan do przejęcia władzy w Polsce dla swojego obozu politycznego. Analizując bieg wypadków w Polsce po 2010 służby niemieckie doszły zapewne do wniosku, że paradoksalnie ich cele i zamierzenia szybciej zrealizuje nowa ekipa obnosząca się z krzykliwym katolicyzmem, skrajnie rusofobiczna, nie mająca zielonego pojęcia o handlu i gospodarce i o niewielkich horyzontach geopolitycznych. I nie pomylili się. Postawiono na nich. Po pięciu latach polski satelita zrezygnował z uprawiania polityki wschodniej, likwiduje źródła swojej suwerenności energetycznej, zniszczył rodzimy handel oraz jest bardziej gorliwy w tępieniu wszelkich oznak niezależnej działalności gospodarczej.
PIOTR PANASIUK