Nie miałem wielkich nadziei o charakterze poznawczym, czy też estetycznym siadając przed monitor aby zapoznać się z ostatnia produkcja filmową Wojciecha Sumlińskiego, która poświęcił on przypominanej z uwagi na 80-ta rocznicę- niemieckiej zbrodni w Jedwabnem z 10 lipca 1941 roku. Dlaczego brak mi było wiary w dokonania Wojciecha Sumlińskiego? Nie. To proste, nigdy mnie nie zawiódł- oczywiście w negatywnym sensie. Każdy bowiem praktycznie wytwór jego pracy twórczej jest na szybko poukładanym kolażem treści i form składających się z rzeczy nieistotnych „podwędzonych” gdzieś z internetu, albo wprost splagiatowanych z ulubionych autorów pana Sumlińskiego: Alistaira MacLeana, Johna Steinbecka, Raymonda Chandlera. Widzieliśmy to w jego wcześniejszych „dziełach” jak np. w książce Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego, gdzie – według badaczy- plagiat stanowi około 50% książki, w innych zaś mieliśmy nawet do czynienia nawet z plagiatowaniem samego siebie.
Film w pełni potwierdził wcześniejsze obawy – to prymitywny kolaż ogólnie dostępnych treści i materiałów audiowizualnych dotyczących II wojny światowej przemieszany z paroma długimi wywiadami, których autor dokonał głównie w gronie swoich kolegów sympatyzujących z obozem Prawa i Sprawiedliwości. Mamy tutaj Jerzego Kwaśniewskiego z Ordo Iuris, Rafała Ziemkiewicza z telewizji Republika, dr Ewę Kurek znaną wypowiedzi twierdzących, że Żydzi do połowy 1941 żyli w Polsce lepiej niż rdzenni Polacy, a getta były oazami. Mamy tez innych publicystów : Andrzeja Andrzej Kumora z Kanady- którego nawet aresztowano za głoszenie treści antysemickich, Bolesław Szenicer skonfliktowany ze środowiskiem żydowskim– znany z wystąpień z Leszkiem Bublem, pojawił się też Robert Bąkiewicz – znany działacz ONR, a później „narodowiec” hojnie zasilany subwencjami z Prawa i Sprawiedliwości. Także „towarzystwo” całkiem ciekawe.
Główne tezy filmu wcale nie odnoszą się do zbrodni w Jedwabnem, ale stanowią prostacki wywód w stylu Leszka Bubla o żydowskim spisku, który oplótł cały świat. Że Żydzi nigdy się nie zasymilowali, ale zawsze byli śmiertelnymi wrogami polskości. Kolaborowali przeciwko Polsce i z Niemcami i z ZSRR. Że tak naprawdę „zasłużyli „ na swój los- bo wydawali Polaków sowietom w 1940 roku. Są wątki nawet o powstaniu warszawskim, że niecni Żydzi próbują je zohydzić i przekazać światu nieprawdę, że Polacy w 1944 „dobijali” Żydów. Wszystko oczywiście jest spiskiem, aby próbować wyrwać Polakom majątki. Szeroko jest omawiana sprawa ustawy S447, która jest jakby kolejnym etapem do zawładnięcia przez Żydów polskim dziedzictwem. Pokazywane są nacechowane emocjonalnie wypowiedzi polityków izraelskich, amerykańskich, które mają poprzeć główną tezę, że to wszystko jeden wielki spisek.
Przesłanie generowane dla oglądających film „Powrót do Jedwabnego” jest jedno: Żydzi to śmiertelni wrogie i musimy ich nienawidzić, bo oni wyciągają swoje lepkie ręce po naszą ojcowiznę. Pełen stereotypów, prostackich skrótów adresowany jest tak jak cała twórczość Sumlińskiego dla słabo-wyedukowanych i nie znających historii Polaków, którzy mają reagować emocjonalnie na podawane im treści.
Niestety, bardzo mało jest o samej zbrodni Jedwabnem. O jej przyczynach, o sprawcach, o uwarunkowaniach zewnętrznych. Pierwsza wzmianka o Jedwabnem pojawia się dopiero w 36 minucie filmu. Irena Skowron Rosińska, Anna i Marian Wądołowski – świadkowie zbrodni w Jedwabnym robią tyko za listek figowy, mający uzasadniać podawane przez Sulińskiego tezy o żydowskim zagrożeniu.
W filmie zabrakło podstawowych danych faktograficznych :
-Ile naprawdę osób zginęło w Jedwabnym -wiemy, że na podstawie ekshumacji było to koło 340 osób.
– Przytoczenia dowodów potwierdzających niemieckie sprawstwo- czyli obecność wojsk niemieckich 10 lipca 1940 i bezsprzeczne dowody w postaci znalezionych łusek od karabinów, oraz zapiski aktowe, w których dziesiątki naocznych świadków potwierdza niemieckie sprawstwo ( dostępne w archiwum w Łomży)
– Raport prof. Andrzeja Koli,
– Brak informacji o braku polskiego współdziałania- to Niemcy zorganizowali i wykonali od początku do końca zbrodnię w Jedwabnem. Dokonano jej na obywatelach polskich żydowskiego pochodzenia.
– Wyjaśnienie obecności kolaborantów tzw. Mazurów – folksdojczów, których Niemcy przywieźli 10.07.1941 do Jedwabnego jako swoich pomocników i których wielu uważało niesłusznie za Polaków.
Film Sumlińskiego rozpisując się o spiskach zupełnie przemilcza głównych aktorów kłamstwa jedwabińskiego : Lecha Kaczyńskiego – prokuratora generalnego i Leona Kieresa – szefa IPN. To nie Żydzi są tutaj winowajcami, ale właśnie oni. Mając na uwagę swoja karierę polityczną celowo fałszowali wnioski płynące z ekshumacji i pozyskanych dowodów. Lech Kaczyński celowo zatrzymał ekshumację w Jedwabnem, która trwała zaledwie 2, 5 dnia! Kiedy okazała się , że liczba ofiar i ich położenie obala tezy kłamstwa Jana Tomasza Gossa, Kaczyński , na życzenie rabina Szuldricha wydał postanowienie o zakończeniu ekshumacji. Dbał o swoją polityczna karierę, po co miał się narażać.
Największą winę jednak dźwiga na sobie Leon Kieres- ówczesny szef IPN, który świadomie fałszował fakty i pomijał dostępne dowody zbrodni w Jedwabnem. Jego haniebne ustalenia kłócą się nawet ze zdrowym rozsądkiem i elementarną logiką. Wg Kieresa ( 2003) „rola Polaków była decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu i byli oni wykonawcami zbrodni” chociaż to nie Polacy łapali i strzelali do Żydów w Jedwabnem, ale uzbrojone wojska niemieckie. Mimo, że znaleziono około 200 łusek niemęckich, to pan Kieres oraz jago pomagierzy Paweł Machcewicz i Krzysztof Persak sugerowali ,że to jednak Polacy mordowali Żydów wyposażeni jedynie w kije, orczyki i inne proste narzędzia., a łuski – znalezione wśród kości -pochodzą z innych okresów historycznych. Celowo pomijano nawet ustalenia śledczych z Izraela, którzy już w latach 60-tych ustalili bezpośrednie działanie Niemców i Hermanna Schapera. Festiwal kłamstwa uprawiany przez gremia IPN, polityków i liberalne media był najważniejszą rzeczą, która ugruntowała mit o tzw. „polskim sprawstwie” w Jedwabnem .Tych rzeczy jednak z filmu Sumlińskiego, który jest kojarzony z obozem tzw. „dobrej zmiany” się nie dowiemy.
„Powrót do Jedwabnego” – to propagandowy gniot, który wydaje się był zwykłą próba zarobienia Wojciecha Sumlińskiego na nośnej narracji. Dłużyzny, sztampa i frazesy podlane sosem antyżydowskim , bez próby wyjaśnienia ciągu zdarzeń, jak tez bez jakiekolwiek ambitnego zmierzenia się z kłamstwem jedwabińskim o tzw. „polskim sprawstwie” i rozliczenia winnych. Papka niestrawna dla wymagającego widza i powielające stereotyp o Polakach – antysemitach. Sumliński szedł tutaj za ciosem. Zdążył już wydać o Jedwabnem 3 książki, o podobnej wartości co jego film. Ale biznes musi się przecież kręcić. Na patriotyzmie da się zarobić. Byle więcej, byle szybciej..
Jak ktoś pragnie zobaczyć dobry uczciwy film to polecam dzieło Artura Janickiego z 2003 roku „Jedwabne” , w którym znajduje się wywiad z prof. Andrzejem Kolą.
Adres: https://www.cda.pl/video/3438202b0
–
–