Niewolnicy fałszywych mitów.

Mity w wykładni klasycznej to opowieści o bóstwach i istotach nadprzyrodzonych, które były przekazywane przez daną społeczność i zawierały w sobie wyjaśnienie sensu świata i ludzi w ich doświadczeniach zbiorowych i indywidualnych. Obok tego znaczenia od XIX wieku zaistniało pojęcie mitu w znaczeniu potocznym. Utrwaliło się ono przestrzeni publicznej, jako określenie zmyślonej historii, błędnego przypuszczenia czy przesądu.

We współczesnej walce informacyjnej mity, jako zmyślone, nieprawdziwe historie odgrywają najważniejszą rolę w komunikacji pomiędzy ośrodkami władzy a społeczeństwem. Mają one ukształtować określony – pożądany przez ośrodki decyzyjne typ świadomości populacji i popchnąć energię społeczną w kierunku nakreślonym przez ośrodki zarządcze. Nie koniecznie muszą to być kierunki pożądane przez społeczeństwo i dla niego ważne. Bardziej istotna jest określona rola sterująca. Np. kult powstanie styczniowego jest z gruntu szkodliwy, ale jest użyteczny dla władz w bieżącej walce politycznej i konfrontacji z Rosją, gdyż umożliwia nastawienie populacji antyrosyjsko.

Od wybuch konfliktu zbrojnego na Donbasie najbardziej eksploatowanym ze wszystkich pojawiających się obecnie narracji jest mit konieczności wszelakiej pomocy dla Ukrainy. Odwołuje się on oczywiście do najsilniejszego w Polsce stereotypu rycerskiego,. Ta kalka pojęciowa wyrosła przez wieki z religii chrześcijańskiej wynosi na najwyższy poziom w hierarchii wartości – idee pomocy słabemu i prześladowanemu człowiekowi. Skądinąd słuszny – kanon ten – jest od ponad 30 lat bezlitośnie eksploatowany i karykaturalnie wykoślawiany przez wszelkiej maści „Owsiaków” i innych tzw. ‘zbieraczy” pomocy.

 Jednakże w przeciwieństwie do tych zupełnie niegroźnych historii natury charytatywnej, które mogą być prawdą, czy też fałszem i nie ma to większego znaczenia dla istnienia i rozwoju populacji, mit o bezwarunkowej pomocy dla Ukrainy jest nie tylko fałszywy, ale także groźny zarówno dla samej Ukrainy, jak też i Polski.

Przyjrzyjmy się temu bliżej.

1.Fałszywe początki

Mit podstępnego napadu zbrojnego Rosji na Ukrainę został rozgłośniony przez zachodnie media w dniu  24.02.2022 roku. Nie jest to do końca prawdą. Konflikt Rosji z Ukrainą trwa nieprzerwanie już od 2014 roku i rozpoczął się od obalenia przy pomocy zachodnich służ specjalnych legalnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w tzw. Euro-majdanie w Kijowie. Była to klasyczna odsłona tzw. kolorowych rewolucji realizowanych przez państwa anglosaskie na całym świecie od dziesięcioleci.

Legalnego prezydenta Janukowycza w kluczowym momencie opuścili popierający go wcześniej oligarchowie zwabieni pieniędzmi z USA. Bezsilny i wyizolowany musiał uciec z Kijowa. Wschód Ukrainy nie poparł nielegalnego przewrotu w Kijowe. Po wysłaniu na wschód Ukrainy przez nowoutworzoną juntę z Turczynowem na czele, wojska do pacyfikacji – Donbas stawił się zbrojny opór. Rosyjskojęzyczni mieszkańcy wschodnich terenów poprosili Rosję o pomoc. Autonomiczna Republika Krymu z własnym parlamentem bardzo szybko opowiedziała się za odłączeniem od państwa ukraińskiego i przyłączeniem do Rosji. W Charkowie, Odessie, Doniecku mieszkańcy również zażądali przyłączenie do Federacji Rosyjskiej. Jednakże szybka kontrakcja Kijowa wykorzystująca przeważnie środowiska nacjonalistyczne i kibicowskie- zastopowała proces emancypacji wschodnich ziem Ukrainy. Rozgorzała długotrwała wojna, która przybierała różne zwroty. Jednakże nie zaczęła się ona 24.02.2022. Wtedy tylko nastąpiła jej eskalacja, jedna z wielu.

2. Słaba Rosja i parasol NATO.

Budowana i wyposażana przez NATO armia ukraińska niestety nie zdołała zgodnie z planem wejść do nowej fazy konfliktu w Donbasu, ale została zaskoczona 24.02.2022 roku przez kontratak rosyjski.  Media – najważniejsza broń USA bardzo szybko – klęskę ukraińską z lutego 2022 przekuły w lasowany mit o heroicznej obronie ojczyzny, porównując bardzo często nacjonalistyczne bataliony ukraińskie do rycerzy Leonidasa pod Termopilami.

Jednocześnie, aby przekonać wystraszoną ruchem Rosji Europę do pomocy Ukrainie i zaprząc ją do konfliktu poprzez różne „tuby rezonansowe” rozgłaszano fantasmagorie o słabości Rosji, że nie ma już broni i rakiet, że jej gospodarka zaraz się przewróci. Wszyscy znamy wypowiedzi generałów Polko i Skrzypczaka, a także bajki lasowane przez domorosłych historyków i „ekspertów”, czy też geostrategów takich jak np. niejaki Wolski, czy Zychowicz.

 Ich rola była bardzo ważna dla zbudowania fałszywej narracji. Poprzez zafałszowanie przed opinią publiczną istoty zdarzeń zaszłych na Donbasie wpajano Polakom, że wsparcie Ukrainy ma jakiś głębszy sens. Że, jak pomożemy, to słaba Rosja zaraz się przewróci.  Jednocześnie, aby do końca osłabić instynkt samozachowawczy rozgłaszano fantazje o sile NATO i wszechmocy armii amerykańskiej, która nas wszystkich obroni.

Ten zakłamany przekaz spowodował podjęcie błędnych decyzji przez większość polskiego społeczeństwa. Zamiast trzymać się od przegranych Ukraińców z daleka, wzmacniać własne zasoby oraz realizować inicjatywy demilitaryzacyjne, tak, jak np. Wiktor Orban – ogłupionych Polaków wypchnięto na ścieżkę eskalacji konfliktu z mocarstwem jądrowym. Powoli, dopiero teraz, po roku od rozpoczęcia eskalacji do polskich mas dociera, że Rosja nie jest słaba, ale posiada  praktycznie nieograniczone zasoby materialne, finansowe i ludzkie a jej armia jest obecnie najsilniejszą formacją zbroją w Europie, dysponująca bronią jądrową i najnowocześniejszymi rozwiązaniami technicznymi. Rzucać jej wyzwanie to szaleństwo nawet dla NATO.

3. Mity na służbie kradzieży zasobów.

Nadzorcy z USA sterując przekazem informacyjnym brutalnie zmusili polskie elity do wykorzystania większości rodzimych zasobów finansowych i militarnych w calach sprzecznych z polską racją stanu i zdrowym rozsądkiem. Bo jak już wykazano konflikt na Donbasie nie dotyczy w żaden sposób żywotnych polskich interesów. Na Ukrainę oddano najlepszą polską broń, miliony ton paliwa za bezcen, ograbiono konta większości polskich organizacji charytatywnych, zmuszono szpitale do leczenia całego narodu kraińskiego za darmo. Skala tzw. „ pomocy „ dawno już przekroczyła 100 mld zł. Powiedzmy sobie otwarcie są to środki bezpowrotnie utracone przez Polskę; w żaden sposób nie przybliżą mitycznego ukraińskiego zwycięstwa, ani nawet nie zjednają nam przychylności ukraińskiego społeczeństwa w przyszłości.

Obok fali nachalnego pro ukraińskiego wzmożenia codziennie media głównego nurtu – straszą Polaków grozą wejścia wosk rosyjskich do Polski. Odpowiadając na te sztucznie wygenerowane lęki -polski rząd zaczął na gwałt kupować wszelką broń, jaką ktokolwiek i gdziekolwiek oferował. W większości jest ona nam niepotrzebna. Bo, po co Polakom drogie i powolne F35?  Jaki sens ma zakup czołgów i armato-haubic z Korei, skoro sami potrafimy je wyprodukować w Polsce? Nie da się uciec od wrażenia, że cała ta nagonka i sztucznie budowane zagrożenie miało na cele wyłącznie wydrenowanie finansów państwa przez amerykańskie kartele zbrojeniowe. A skala finansowa tych zakupów waha się od 150-do 200 mld złotych. Kiedy spłacimy dług zaciągnięty na ich nabycie?

Mit zagrożenia wojennego służy także grabieży ludności poprzez sztucznie wykreowane podwyżki. Akceptujemy paliwo za osiem złotych za 1 litr, pomimo, że ceny ropy na giełdach są najniższe od 3 lat. Nie buntujemy się na pieciokrotny wzrost cen energii elektrycznej czy też gazu, Co się z nami stało? Może jesteśmy już rzeczywiście tak zamożni, że nie ma to dla nas znaczenia?

4. Mity o zagrożeniu – to akceptacja cenzury.

Rozniecane codziennie fałszywy mit rosyjskiego zagrożenia służy również przesuwaniu granicy wolności obywatelskich i swobody wypowiedzi zdecydowanie w dół. W atmosferze amoku wojennego zastraszenia Polacy godzą się na daleko idące restrykcje, kontrole kont bankowych, odłączenia od sieci, blokadę granic a nawet ordynarną cenzurę w mediach. Powszechna szpiegomania, donosicielstwo są w stanie zniszczyć nawet największe autorytety i najsilniejszych ludzi. Wielu Polaków zaangażowanych publicznie stosuje autocenzurę, aby nie „urazić” największych bojowników za wolność i demokrację. Wytworzona presja nachalnej „proukraińskości” prowadzi do szykan i zwalniania z pracy ludzi, którzy mają odmienne poglądy.

5 Kanibalizacja mechanizmów samopomocy obywatelskiej.

Nadużywanie wypracowanych przez lata sposobów pomocy ludziom potrzebującym przez naciągaczy na „pomoc dla Ukrainy” w praktyce skanibalizowało budowany latami kredyt zaufania pomiędzy darczyńcami i obdarowanymi. Dochodzi do skandalicznych zbiórek na broń śmiercionośną i inne akcesoria służące do zabijania. Darowana pomoc bardzo często jest rozkradana przez mafie już po stronie ukraińskiej, co wzbudza zrozumiały gniew i rozczarowanie. Lansowanie przez główne media nachalnej potrzeby pomocy dla Ukrainy powoduje, że na portalach zrzutkowych brakuje miejsca dla prawdziwych potrzebujących z Polski – inwalidów, chorych na raka, dzieci. Ich cichy głos ginie w tumulcie propagandy.

6. Mit pomocy Zachodu de facto szkodzi Ukrainie.

Podkreślmy to raz jeszcze. Narracja o skutecznej pomocy wojskowej dla Ukrainy jest z gruntu fałszywa i bardziej szkodzi niż pomaga Ukraińcom. Roztacza przed nimi fałszywy obraz jakiejś zachodniej wszechmocy, która jest w stanie przezwyciężyć wszystko, a odbiera im to, co jest najważniejsze- realny ogląd swojego obecnego położenia i próbę wynalezienia adekwatnych rozwiązań przez same społeczeństwo ukraińskie.  Mamieni kolejnym dziewiątym lub też dziesiątym pakietem sankcji na Rosję, czy też transzą pomocy – Ukraińcy –zamiast natychmiast przerwać spiralę wojny, śmierci i zniszczenia – posyłają na front kolejne roczniki swoich mężów i synów naiwnie wierząc, że parędziesiąt czołgów, czy miliardów dolarów cokolwiek zmieni w ich położeniu.  Cała deklarowana pomoc jest tylko spektaklem i ma na celu wyłącznie przekonanie Ukraińców do dalszego prowadzenia przegranej wojny. Kiedy do nich dotrze, że trzeba rozwiązać ten „cyrk” i przeciąć ta spiralę eskalacji? Obietnice zachodu są fałszywe. Rosja ma za duże zasoby i jest państwem lepiej zorganizowanym, aby przegrać tą potyczkę. Tak naprawdę NATO nie zaryzykuje w obronie Ukrainy nawet jednego Amerykanina czy Brytyjczyka. W wariancie optymistycznym trzeba powiedzieć, że nawet największe potencjalne sukcesy militarne Kijowa nie są warte 400 tys. ludzkich istnień, – bo tylu żołnierzy straciła Ukraina w czasie ostatniego roku. Najgorszy pokój jest zawsze lepszy od wyniszczającej wojny.

Państwa Europy, – w których interesie jest zachowanie pokoju na kontynencie – zamiast pomóc w rozwiązaniu konfliktu de facto stały się jedną ze stron tego starcia. Na przekór własnym interesom ekonomicznym – podległe USA – elity polityczne Europy wciągają cały kontynent do niechcianej przez doły społeczne wojny. Zauważmy najważniejsze, że Stany Zjednoczone nie wysłały jeszcze na wojnę ukraińską ani jednego żołnierza, a korzyści, jakie z niej czerpią wielokrotnie – już teraz – przewyższają nakłady. Podobnie, jak to było w 1916, czy też 1941 roku.

Ale teraz Amerykanie zawdzięczają to wyłącznie druzgocącej przewadze informacyjnej i pełnej kontroli nad rynkiem mediów elektronicznych. Nie trzeba wcale mobilizować tysięcy żołnierzy jak w 1917 czy też w 1942. Wystarczy odpowiednio sterować informacją, podsyłać przeciwnikom fałszywe narracje i kreować mity, które, jak widzimy na przykładzie Ukrainy, odpowiednie podane są w stanie wywołać pożądany przez decydentów rezonans i popchnąć całe narody do zaplanowanego szaleństwa.

Piotr Panasiuk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *