W poszukiwaniu nowych inspiracji mających podtrzymać i utrwalić wśród polskiej młodzieży kult bezmyślnego patriotyzmu „insurekcyjnego” działacze Prawa i Sprawiedliwości wygrzebują z lamusa historii postacie zupełnie już zapomniane. Wspólna ich cechą jest programowa bezmyślna antyrosyjskość, sentymentalizm i radykalizm postaw.
Przez długi czas PIS eksploatował postacie tzw. „żołnierzy wyklętych” doprowadzając nachalną propagandą do zupełnego przewartościowania najnowszej polskiej historii. Z zagubionych, przegranych nieszczęśników mordujących niejednokrotnie swoich braci -Polaków zrobiono bohaterów sprawy narodowej . Wypromowano ich bezsensowny kult do tego stopnia, że często wyparli oni z pamięci młodego pokolenia dokonania Armii Krajowej, partyzantów z Batalionów Chłopskich, wyzwolicieli Majdanka i Oświęcimia, czy wspaniałe czyny Ludowego Wojska Polskiego faktycznie walczącego z Niemcami o polskie ziemie.
Do panteonu reaktywowanych „niezłomnych” dołączył ostatnio Maurycy Mochnacki ( 1803-1834) – jeden ze spiskowców tragicznej Nocy Listopadowej 29 listopada 1830 roku. Po prochy zmarłego we Francji w Auxerre Polaka w wieku zaledwie 31 lat wysłano rządowy samolot CASA, taki sam jak ten do Smoleńska w 2010 roku. Po mszy w Katedrze Polowej WP kondukt pogrzebowy dotarł na Powązki Wojskowe. Mochnacki spoczął w Alei Zasłużonych, w pobliżu mogił uczestników i ofiar cywilnych innych polskich zrywów międzynarodowych – powstania styczniowego, powstania wielkopolskiego, powstań śląskich oraz powstania warszawskiego
Dlaczego konsylium patriotyczne złożone z Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego , Małgorzaty Gosiewskiej , Jarosława Sellina i Jana Dziedziczaka zwróciło uwagę właśnie na radykała Mochnackiego i to akurat teraz? Powodów jest parę.
Najważniejszym z nich jest oczywiście bezkompromisowa antyrosyjskość, którą Mochnacki przejawiał od początku swojego dorosłego życia. Już w 1820 r. zaraz po przyjeździe do Warszawy, kiedy wstąpił na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, zaczął działać w tajnym Związku Wolnych Braci Polaków. Za ten czyn, po przesłuchaniu przez samego ks. Konstantego, został karnie relegowany z uczelni. Skazany przez księcia na parę dni przed otrzymaniem dyplomu, stał się Mochnacki jego osobistym nieprzyjacielem i to on właśnie jest twórcą czarnej legendy przypisującym księciu sadyzm wobec żołnierzy i inne niecne cechy charakteru. Były to oczywiście czcze wymysły. Konstanty dbał wzorowo o armię Królestwa Polskiego, nie zgadzał się na jej angażowanie do konfliktów np. w Turcji czy Belgii. Starał się podnieść jej wyszkolenie do jak najwyższego poziomu. Ale Mochnacki w swojej nienawiści do niego zrobił z księcia – potwora.
Inną pożądaną dla współczesnych cechą jest bezmyślny radykalizm Mochnackiego. To on właśnie -27- letni spiskowiec agitował w 1830 roku ludność cywilną Starego Miasta i poprowadził ją do szturmu na Arsenał, co przesądziło o powodzeniu rebelii . Jednocześnie anarchista Mochnacki utrącał w Sejmie jakiekolwiek próby porozumienia się władz polskich z księciem Konstantym, a potem z carem i pokojowego rozwiązania sytuacji. Parł cały czas do rozwiązania siłowego i przelewu krwi. Będąc notorycznym warchołem niezdolnym do kompromisu Mochnacki atakował wszystkich kolejnych dyktatorów powstania zarzucając im bierność i kunktatorstwo.
Inną ważną cechą jest romantyzm i emocjonalizm postepowania Mochnackiego. Postawa ta jest obecnie bardzo modna i faworyzowana w mediach. A Mochnacki to jeden z prekursorów romantyzmu w Polsce. Zafascynowany był romantyczną literaturą niemiecką, a szczególnie niemiecką filozofią F. Schellinga i G. Hegla. Interesował się zwłaszcza zagadnieniem ludzkiej wolności. Brał aktywny udział w dyskusjach romantyków z obozem oświecenia ( szkiełka i oka). Był też teoretykiem literatury. Jego heglowską koncepcję historii literatury, jako rozwoju ducha narodowego, prawie wszędzie przyjmowano entuzjastycznie i bardzo silnie wpłynęła ona na kształtowanie się wielu środowisk literackich na ziemiach polskich. Będąc cudownym dzieckiem parał się muzyką, komponował i rywalizował z Chopinem. Po prostu polski lord Byron. Do pełni romantycznego przeznaczenia brakowało jeszcze męczeństwa w służbie zniewolonej przez rosyjskiego tyrana ludzkości.
Los nie dał mu niestety bohaterskiej śmierci mimo, iż w czasie insurekcji listopadowej robił wszystko aby zginać na polu chwały. Wielokrotnie ranny i kontuzjowany, po klęsce, uciekł wraz innymi emigrantami do Paryża.
Dziełem jego życia jest niedokończona historia zrywu listopadowego pod tytułem: „Powstanie narodu polskiego w 1830 i 1831”. Dzieło literacko niezwykłe, napisane nowoczesną, nie znaną wcześniej polszczyzną. Pomimo tytułu „powstanie” nie jest obiektywnym dziełem historycznym To raczej wielki pamflet polityczny, przepojony jednakże płomiennym patriotyzmem. Autor wyłożył w nim swoje poglądy na
temat powstania, twierdząc że przyczyną wybuchu były gwałty uczynione narodowi przez ks. Konstantego i policję. Powstanie zostało zaprzepaszczone przez kontrrewolucję i nieudolne działania. Tezy oczywiście z gruntu fałszywe, ale wyłożone tak sugestywnie i z taką pasją, że dla wielu pokoleń polskich rewolucjonistów książka ta stała się biblią. Aż do czasów Dmowskiego nikt nie ośmielił się podważać ustaleń Mochnackiego. A i teraz wielu historyków spekuluje na temat szans nieudanego zrywu posługując się argumentami Mochnackiego. Podkreślmy to z całą mocą – są to argumenty fałszywe. Grupa szlachty polskiej w 1830 nie miała żadnej szansy wygranej w starciu militarnym z Imperium Rosyjskim dysponującym nieograniczonymi zasobami ludzkimi i materialnymi . Chłopi nie poparli powstania i byli obojętni. Na interwencję z zewnątrz nie można było liczyć. Zbuntowana młodzież nie miała żadnego planu działania, chciała tylko rozpocząć insurekcję . Podsunęła te „kukułcze jajo” starszym, którzy niekoniecznie chcieli kontynuować tą „dzieło”. Rezultaty były opłakane. Okrojona Polska, jaką było Królestwo Kongresowe z własną armią , szkolnictwem i językiem polskim w urzędach utraciła większość przywilejów i pogrążyła się na 30 lat w marazmie.
Roman Dmowski miał rację, gdy powiedział: „W żadnym kraju, tak jak u nas, żony nie rządzą mężami, dzieci rodzicami, a młodzież społeczeństwem. Bez przesady przecie można powiedzieć, że lwią część naszej historii w XIX wieku zrobiła młodzież.”
Zadajmy sobie jeszcze raz fundamentalne pytanie: Dlaczego sterujący obecnie polską nawą kultury i pamięci historycznej za wszelką ceną promują postawy insurekcyjne i romantyczne wydawałoby się już dawno ośmieszone i rozliczone przez polskich pozytywistów. Dlaczego tak usilnie promuje się znowu powstanie warszawskie, styczniowe i listopadowe i tzw. żołnierzy wyklętych. Dlaczego na piedestał wraca warchoł Mochnacki, a gwiazdeczki typu Inka, Łupaszka i Ogień więcej znaczą od takich olbrzymów pracy i ducha, jak Hipolit Cegielski, Piotr Wawrzyniak, Maria Konopnicka czy Henryk Sienkiewicz. Jakie przesłanie nasza władza chce przekazać młodemu pokoleniu, jakie wartości? Bo nie są to , jak widzimy wartości pozytywne- pomagające społeczności budować i pomnażać własne zasoby ekonomiczne i kulturalne. Raczej obserwujemy wysyp postaw, w których promuje się irracjonalność, emocjonalizm, indywidualizm, kult zatracenia się, poświecenia beż żadnego celu. Czemu ma to służyć, czy to rzeczywiście jest polska polityka?
Piotr Panasiuk