W oczach laika.
Wiele się mówi o przełomie jakim jest dla naszego kraju budowa gazoportu LNG w Świnoujściu i możliwość sprowadzeniu tą drogą gazu skroplonego, który mógłby być konkurencją dla pozyskiwanego z Rosji gazu ziemnego , którego dostawy są gwarantowane do 2022 tzw. „ kontraktem jamalskim”.
Już przeszło od roku prasa ekscytuje się otwarciem polskiego terminalu prześcigając się w zachwytach nad możliwościami zakupu gazu stojącymi przed Polską.
Czy jednak rzeczywiście jest to przełom dla naszego kraju ? Jakie są realia ekonomiczne dostaw prowadzonych drogą morską. Czy rzeczywiście budowa gazoportu miała sens i przyczyni się do realizacji pierwotnego celu, jakim była dywersyfikacja źródeł dostaw surowca i obniżenia w rezultacie cen gazu ziemnego w Polsce?
Mimo zachwytów mediów sprawa korzyści wcale nie jest taka oczywista i nawet dla laika trudno je wychwycić .
Temat był podejmowany w 2017 przez Pana Jakóbika oraz Andrzeja Sikore i Mateusza Sikorę dosyć pobieżnie , jednakże już wówczas podniesiono ewentualną stałą nieopłacalność dostaw LNG.
Przyjrzyjmy się zatem w szczegółach opłacalności dostaw LNG
1.Jednostki.
Dla wyjaśnienia ; Amerykanie podają ceny gazu w jednostkach zwanych mmBtu . Jeden Btu to ilość energii potrzebna do podniesienia lub obniżenia temperatury jednego funta wody o jeden stopień Fahrenheita. Przyjmuje się że jest to 1055 J .
Handlowo mmBTu oznacza ilość paliwa potrzebną do uzyskania tej enegii.
Dla gazu ziemnego zatem jeden mmBtu to 27,096 m3 gazu .
2.Cena surowca .
W USA cenę gazu ziemnego generalnie podaje się na bazie dostaw Henry Hub z terminalu Earth w Luizjanie . Obecnie cena gazu ziemnego w dostawach spotowych z grudnia 2018 kształtuje się na poziomie 4,54 do 3,99 USD / mmBtu
To jest od 148 do 168 USD za 1000 m3
3.Cena przygotowania i skroplenia .
Ważnym elementem bez którego nie byłby możliwy transport gazu jest usługa podstawienia i skroplenia gazu oraz przepompowania go na statek. W kompanii Cheniere z teminali w Luizjanie cena Przygotowania gazu ze skropleniem od wielu lat wyceniania jest według następującej formuły:
Cena gazu Henry Hub + 15% plus 3 lub 3,5 mmBtu za usługę ( w zależności z którego terminala ładowany jest statek)
Możemy zatem przyjąć, że koszty przygotowania i skroplenia gazu wynoszą około 3,5 mmBtu czyli
129 USD / 1000 m3
4.Transport.
Cena transportu gazu skroplonego gazowcam o pojemności ok 150 -210 tys m3 jest powszechnie znany i wynosi około 0,5 mm Btu z Zatoki Meksykańskiej do Europy . Koszt do państw azjatyckich jest wyższy i wynosi 1,3 mmBtu. W ciągu paru lat cena usługi spadła o przeszło połowę.
Ważnym elementem dostawy są straty na transporcie. Przyjmuje się że wynoszą one około 0,1 % gazu dziennie, czyli przy transporcie do Europy wynoszącym 21 dni będzie to nawet 2,1% całości zatankowanego gazu.
Dlatego przyjmijmy że koszt transportu i straty na dostawie wyniosą około 0,58 mm Btu czyli około 21 USD / 1000 m3 . Ceny z roku 2017
5.Regazyfikacja
Ostatnia fazą zakupu gazu jest odbiór w terminalu gazowy i rozprężenie do postaci gazowej . Nie znam cen które oferuje terminal w Świnoujściu. Na podstawie analizy kontraktów międzynarodowych przyjmuje się że wynosi on około 0,5 mmBtu . W realiach Polskich będzie on na pewno zdecydowanie wyższy.
Zatem 0,5 mmBtu daje nam około 18 USD za 1000 /m3
6. Podsumowanie kosztów
- Cena gazu 148 USD
- Cena przygotowania i skroplenia 129 USD
- Transport 21USD
- Regazyfikacja 18 USD
Razem daje nam to cenę około 316 USD za 1000 m3 z terminalu w USD do Polski wraz z regazyfikacją. Stanowi to równowartość około 8,5 USD / mmBtu.
Jest to najniższa możliwa kalkulacja w koniec 2018 roku z dostawami do Europy
7. Sens ekonomiczny
Jak widzimy cena 316 USD za 1000 m3 jest o około 60% wyższa od oficjalnej ceny gazu rosyjskiego kupowanego przez Polskę , który na dzień dzisiejszy kosztuje około 197- 199 USD /1000 m3 .
Powstaje zatem pytanie o sens ekonomiczny istnienia terminalu gazowego w Świnoujściu. W realiach europejskich trzeba przyjąć że oferta rosyjskiego koncernu GAZPROM poprzez istniejące rurociągi YAMAL, NORD STREAM zawsze będzie dostępna zarówno w Polsce jak i w większości państw europejskich. Konkurencją również będzie gaz z szelfu norweskiego. Nie zanosi się w najbliższej przyszłości na odcięcie tych źródeł dostaw . Nawet wobec wyjątkowych obniżek cen możliwych w USA, czy Katarze ,nie sposób nie przewidzieć, że Rosja i inni europejscy dostawcy zareagują na jakikolwiek ruch cenowy obniżkami cen swojego gazu. Zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, ze dostawy poprzez terminal gazowy w Świnoujściu nigdy nie będą ekonomicznie uzasadnione. Operator gazoportu- PGNIG zawsze będzie do niego dopłacać, jeżeli będzie miał do wyboru zakup gazu z Europy.
Piewcy budowy gazoportu szermują hasłem – dywersyfikacja dostaw, możliwość obrony przed szantażem ze strony Rosji. Ale w realiach Europy Środkowej i sytemu istniejących rurociągów łączących państwa dawnego obozu RWPG ten wydatek wydaje się być zbędny i przedwczesny.
Ani Niemcy ani żaden inny kraj z naszego regionu nie zdecydowały się na razie na ten wydatek. Co innego państwa morskie jak Hiszpania, Wielka Brytania, Japonia . Z uwagi na oddalenie od źródeł zaopatrzenia i braku sieci rurociągów gazoporty są tam oczywiście niezbędne.
W Polsce na razie gazoport może funkcjonować nawet poza realiami ekonomicznymi, gdyż nie posiadamy jeszcze wolnego rynku obrotu gazem . Każda praktycznie cena gazu z importu może być zaakceptowana przez PGNIG bez jakiejkolwiek retorsji ekonomicznych dla firmy, bo i tak zostaną przełożone przez jedynego monopolistę na końcowego klienta. Ceny mają zostać uwolnione dopiero w 2024 roku. Do tej pory każda praktycznie transakcja i każda cena może być zaakceptowana przez aktualnych nadzorców politycznych w PGNIG i nikt nie rozliczy decydentów, którzy będą kupować gaz o 60% droższy. Zawsze wytłumaczą się „interesem narodowym” . Nie trzeba dodawać, że takie pozaekonomiczne transakcje są wielkim polem do nadużyć finansowych i machlojek.
W Polsce sens ekonomiczny istnienia gazoportu istniałby tylko wówczas, kiedy jako kraj posiadalibyśmy nadwyżkę produkcji własnego gazu, którą można by wyeksportować na zewnątrz. Ale wymagałoby to najpierw zainwestowania w krajowe wydobycie, w rozwiniecie procesów regazyfikacji węgla etc. Od tego należałoby zacząć -zamiast wykładać miliardy tak naprawdę realizację nie polskich ale interesów ekonomicznych zachodnich kompanii energetycznych umożliwiając im naszymi rękami wejście na polski rynek. Zamiast wydać te 5 miliardów złotych na wzmocnienie własnych mocy wydobywczych wydano je na promocję cudzych paliw i zbudowanie dla nich trwałej bazy. W takiej sytuacji mówienie o prawdziwej dywersyfikacji jest smutnym żartem… droższym niż rosyjski gaz.
Żródła; Cheniere, Agnia Grigas The new of geopolitics of natural gas, Harvard 2017, PGNIG, www.eia.gov , Platts